Obejrzałem "Grave Halloween" tylko ze względu na osadzenie jego akcji w słynnym Morzu Drzew, Lesie Samobójców Aokigahara u podnóża wulkanu Fudżi. Oczywiście nie ma tutaj mowy o nakręceniu filmu w japońskiej lokalizacji - upiorny las Aokigahara udają kanadyjskie ostępy. Odniosłem też nieodparte wrażenie, że filmowcy skopiowali szereg pomysłów z 20-minutowego dokumentu Vice o Lesie Samobójców np. stary samochód należący do samobójcy i zaparkowany przy lesie. Fabuła "Grave Halloween" w skrócie: Maiko pragnie odnaleźć w lesie Aokigahara miejsce, w którym samobójstwo popełniła jej matka. Zabiera więc tam grupę przyjaciół, z którymi ma zamiar nakręcić szkolny projekt. Dziewczyna chce odnaleźć drzewo pod którym umarła jej matka i odprawić tam ceremonię... oczywiście w Halloween. W międzyczasie trójka pranksterów kradnie zegarek z namiotu należącego do samobójcy, a to powoduje przebudzenie zjaw w lesie Aokigahara...

Śliczna leśna lokalizacja, scenariusz jednak dość bałaganiarski, dużo biegania po leśnych ścieżkach, zakończenie kiepskie. Odtwórczyni głównej roli taka sobie. Nie nudziłem się na "Grave Halloween", ale odnoszę wrażenie że takie miejsce jak las Aokigahara zasługuję na bardziej udany film.

O lesie Aokigahara pisałem już na moim blogu: http://dtbbth.blogspot.com/2014/05/las-aokigahara-jukai-czarne-morze-drzew.html