PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=732561}

Kurt Cobain: Życie bez cenzury

Cobain: Montage of Heck
7,5 10 564
oceny
7,5 10 1 10564
7,1 12
ocen krytyków
Kurt Cobain: Życie bez cenzury
powrót do forum filmu Kurt Cobain: Życie bez cenzury

Polecam!

ocenił(a) film na 8

Film przerósł moje oczekiwania, a muszę powiedzieć, że obejrzałam już wszystko o Kurcie i Nirvanie, przeczytałam wszystkie pozycje literatury, no i w ogóle byłam kiedyś mocno osadzona w Seattle lat 80/90, więc myślałam, że to będzie kolejny film o tym samym, ale mimo wszystko postanowiłam pójść bo seans kinowy to nie lada atrakcja. A jednak..mocno mną trzepnęło emocjonalnie, tak jak reżyser mówił po seansie "chciałem sprawić że spojrzymy mu w oczy, a nie wyniesiemy na piedestał, czy potępimy". No i udało mu się, patrzenie Kurtowi w oczy nie jest łatwe, patrzenie jak jest małym chłopcem, zakochanym facetem, świeżym tatą.. to wszystko nie pozostawia człowieka obojętnym, daje do myślenia nie tylko na temat jego osoby, ale też na gruncie własnych doświadczeń.. Nie będę tu wam chrzanić już, po prostu polecam i tyle.

ocenił(a) film na 7
laviniapl

Jeżeli obejrzałaś i przeczytałaś wszystko o Kurcie i Nirvanie, to ten film nie powinien Cię zaskoczyć w żadnej kwestii :) Tak naprawdę do historii wniosły coś jedynie komentarze matki Kurta, Wendy O'Connor, a cała reszta to powtarzanie od 20 lat w kółko tego samego. Największą wartością tego filmu były prywatne ujęcia najpierw z rodzinnego domu Kurta, a później z Courtney. To wszystko tylko pokazało, jak Kurt stoczył się przy Courtney, która była i jest osobą niezrównoważoną. W filmie po raz kolejny wyszła na wariatkę, mimo usilnych prób pokazania jej z dobrej strony, a pominięcie kwestii śmierci Kurta i wspomnienie o niej jedynie końcowymi napisami było po prostu śmieszne... Na plus jedynie graficzna strona, rzeczywiście dopracowana i archiwalne ujęcia. A poza tym chaos, hałas, milion piosenek umieszczonych w filmie, które nie miały żadnego sensu. A na koniec wywiad z reżyserem, który sam sprawiał wrażenie obłąkanego, więc już wiem czemu to wszystko tak wypadło. Jako wielki, wielki fan jestem zawiedziony.

ocenił(a) film na 8
metdudek

Nie zaskoczyła mnie warstwa historyczna jeśli o to Ci chodzi, raczej chodziło mi o same relacje Courtney z Kurtem, które wszędzie są opisywane okiem innych, a wczoraj miałam okazje faktycznie zobaczyć, że darzyli się uczuciem i było im ze sobą dobrze. Mimo, że nigdy nie wierzyłam w teorie spiskowe, to jednak zaskoczyło mnie jak czule się traktowali. Mama Kurta była kolejnym moim zaskoczeniem, nigdy jej nie widziałam, a tu okazuje się niezwykle ciepłą i mądrą kobietą, i nie mogę przestać się zastanawiać co na linii matka - syn tak bardzo się popsuło, że Kurt czuł taką alienację. Nie mogę też przestać myśleć, że Wendy wygląda jak rówieśniczka Courtney! Inaczej jest jak czyta się o tych osobach, wtedy wydaje Ci się, że "oh okej no faktycznie..typowa matka/ojciec/macocha" a inaczej jeżeli masz konfrontacje z prawdziwa osobą, a nie jej opisem. Co do końcówki, to była słaba zgadzam się, chyba miała po prostu pokazać niedokończone życie i przestrzeń do domysłów.. A Courtney to silna kobieta, nie ma się co dziwić że jest wariatką skoro wyszła z tych wszystkich dragów.. jej dzieciństwo nie było kolorowe jak Kurta, więc stąd jej siła i gruby pancerz. Myślę, że to tak bardzo go do niej ciągnęło.

ocenił(a) film na 6
laviniapl

Moim zdaniem najwięcej z tego filmu można wyciągnąć czytając między wierszami. Dla mnie wypowiedzi pani Wendy były raczej żenujące, usiłowała przedstawić swój obraz jako osoby, która wspierała syna zarówno życiowo, jak i artystycznie, a przeczytawszy wszystkie publikacje na temat Cobaina oraz jego własne wypowiedzi jasno widać, że rodzinie przypomniało się o nim i o trosce dla niego dopiero gdy zdobył sławę (i pieniądze). Kurt przez całe swoje życie mówił o tym jak nienawidził Aberdeen, tymczasem jego matka opowiada jaką sielanką było życie tam i jak jej dzieci kochały to miasto. Kolejny przykry, a zarazem interesujący, aspekt to fakt, że nawet po tych wszystkich latach jego rodzice wciąż wzajemnie sobie dogryzają i wyczuwalna była doza zrzucania winy na to drugie. Jednakowoż, sprawa nabiera jeszcze ciekawszego kolorytu przy wypowiedziach Courtney, jej słowa skontrastowane z zachowaniem dają do myślenia. I właśnie te aspekty filmu uważam za jedne z jego mocniejszych stron - możemy posłuchać wypowiedzi tych bliskich Cobainowi osób, obserwować ich zachowanie w tym czasie, a reflesję na tej podstawie reżyser pozostawia widzowi, podobnie jak to "urwane" zakończenie. Rozumiem Twoją sympatię i współczucie dla nich - w końcu w tragiczny sposób stracili bliską osobę, jednak myślę, że warto też zwrócić uwagę na to, że dla wielu z otoczenia był po prostu dojną krową, co musiało być nie lada bolesnym zawodem dla idealisty, którym był. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
metdudek

W temacie CLove polecam Ci tego bloga:
http://exposingcourtneylove.tumblr.com/
nie dotyczy on teorii spiskowej, a faktów. Że ona jest niezrównoważona to mało powiedziane.

ocenił(a) film na 8
metdudek

całkowicie się z Tobą nie zgodzę. Po raz pierwszy w jakimkolwiek filmie o Kurcie nie zrobiono z niego wiecznie jęczącej sieroty, tylko kolesia który musiał nieźle zapier... żeby spełnić swoje marzenie. Wzmianka o śmierci jedynie na sam koniec filmu to jeden z największych plusów, bo po raz pierwszy ktoś skupił się na jego ŻYCIU a nie samej śmierci. Poza tym, co do Love, zgadzam w 100%, że jest to kobieta niestabilna emocjonalnie i faktycznie nie wyobrażam sobie funkcjonowania z kimś takim, ale gadanie, ze on przez nia się stoczył, to po raz kolejnym robienie z niego pozbawionego charakteru mięczaka... wszytko było jego wyborem, a ta straszna kobieta w pewnym momencie jego zycia dała w jakiś sposób dała mu dyżo więcej niż wszyscy ludzie, których spotkał na swojej drodze.
A co do muzyki... jeżeli jesteś naprawdę tak wielkim fanem Nirvany to kompletnie nie rozumiem co Ci się nie podobało?! Toż ta muzyka i obrazy w pełni oddają klimat tego zespołu i przede wsyztkim CHAOS jaki Kurt miał w głowie.

Ogólnie jestem baaardzo pozytywnie zaskoczona :)

użytkownik usunięty
clockworkorange_27

Dokładnie tak samo uważam. Wielki plus za to zakończenie, kiedy padają słowa o samobójstwie.

użytkownik usunięty
clockworkorange_27

Chaos w głowie i skrajna niedojrzałość i nieodpowiedzialność. Taka mieszanka mi wyszła tego muzyka z tego dokumentu.

chaos w głowie chyba wystarczy, to przez ten chaos wychodzą wszystkie jego pozostałe wady.

użytkownik usunięty
hiruqer

Ten chaos ma zawsze jakąś przyczynę. Cobain skupiał się tylko na swoich problemach, nie myślał że swoją decyzją zrani otoczenie. Nawet nie był pod tym względem wyjątkowy, miliony ludzi na tym świecie ma podobny chaos w głowie.

ocenił(a) film na 9
metdudek

Film nie skupiał się na jego śmieci tylko na intymnym życiu, i ja stary koń, który ma 33 lata i dorastał na tej muzyce i zjadł sobie zęby na wszystkich możliwych materiałach o Nirvanie tutaj czułem się jakbym oglądał coś pierwszy raz. Naprawdę autor bardziej chciał się skupić totalnie na tym jakim był człowiekiem prywatnie, na rodzinie itd. Nie ma tu nic o zespole, o jego powstawaniu, nie ma nic o śmierci i o wiele innych rzeczy. Ale to film dla fanów, którzy znają całą tą historię wzdłuż i wszerz, a nie znali takich fajnych rzeczy jak choćby scena przy lustrze gdzie zostawił sobie wąsy :)) ta scena mnie rozwaliła na kawałki I WAS IN VIETNAM, YOU NOT. Moim zdaniem film był rewelacyjny i bardzo się cieszę, że powstał chociaż ciągle marzy mi się film fabularny na miarę THE DOORS :))

użytkownik usunięty
laviniapl

Ja też nie będę chrzanić, pozdrawiam tylko 17letnią publiczność (czyli 85% całości), która żarła popcorn cały film i nie szczedziła głupich i głośnych komentarzy... najważniejsze, ze koszulki z NIrvaną były. Sorry, ale nie chodzę do multikina i już zapomniałam, jakie to bagno jest :/ Ogromy minus, że ten film nie leci w studyjnych.

Jakie pojawiły się komentarze? Pytam z czystej ciekawości ;)

użytkownik usunięty
CatWoman13

Seans się zaczął, a małolaty z tyłu "Ale on i tak umrze, ha ha hi hi, niezły spojler", a reszta zaczęła się smiać, jakby się czegoś nawąchali (typowa głupawka, tyle że może by ogarnęli, że są inni ludzie mający w tyle ich uwagi). Ogólnie mentalna przepaść, naiwnie myślałam, że na ten film pójdą ludzie słuchający Nirvany w latach 90., kiedy był największy szał, czyli pokolenie między 30-40 rokiem życia. Rozczarowanie miesiąca :p

ocenił(a) film na 9

Napewno wśród tej młodzieży była też taka, która siedziała cicho i jest takimi samymi fanami Nirvany jak ludzie słuchający jej, gdy jeszcze istniała. Właśnie tak, przez beznadziejne zachowanie kilku osób można zmienić zdanie o wszystkich nastolatkach.

ocenił(a) film na 9

Napewno wśród tej młodzieży była też taka, która siedziała cicho i jest takimi samymi fanami Nirvany, jak ludzie słuchający jej gdy jeszcze istniała. Właśnie tak, przez beznadziejne zachowanie kilku osób, można zmienić zdanie o wszystkich ludziach w tym wieku.

użytkownik usunięty
Pollywantacracker

Możliwe, napisałam, co wyprawiała większość. Większość małolatów również wyszła w trakcie napisów :]

ocenił(a) film na 7
Pollywantacracker

Zgadzam sie z przedmowca :) Sama mam 18 lat wiec wpisuje sie w przedzial wiekowy nastolatkow, jednak na filmie siedzialam jak zahipnotyzowana a kiedy film sie skonczyl, wsluchiwalam sie w muzyke i krzyki Kurta do samego konca. Musze wiec obronic choc czesc mlodego spoleczenstwa i zapewnic, ze sa i tacy, ktorzy z Nirvana wchodzili w okres buntu, ktorzy za jej pomoca sie okreslali i ktorzy podchodza do spraw z nia zwiazanych w sposob odpowiedni. A za reszte nastolatkow z koszulkami przepraszam!;)

ocenił(a) film na 9

w Olsztynie nie było aż tak chamsko. Połowę publiczności stanowiły małolaty, ale siedziały grzecznie i bez kretyńskich komentarzy. Cała prawda o tym kto przyszedł na seans, żeby obejrzeć dokument o idolu z lat młodzieńczych, objawiła się po napisach końcowych kiedy małoletnia widownia po prostu grzecznie z sali wyszła nie robiąc zamieszania.

ocenił(a) film na 9
kurokus

Dokładnie, dzieciaki wyszły, a garstka starych koni w tym mnie została :))

ocenił(a) film na 9

Śmieszna sprawa, ale w sumie miło że tyle nastolatków. Obecne młodzież trochę na siłę chce osadzić się w świecie dorosłości i problemów, mając tak na prawdę wszystko. Na moim seansie było też sporo osób starszych w okolicach pięćdziesiątki. Twarz może zdradzać zbliżającą się emeryturę, ale w oczach mieli takie pier*******ie, że chyba smaku geriavitu nigdy nie zaznają :-)

użytkownik usunięty
Daro_Classic

Sama chodziłam do LO, miałam 17 lat i słuchałam Nirvany i zupełnie nie mam problemu z młodzieżą. Ale z chamstwem, brakiem kultury i głupotą już tak, niezależnie od wieku.
Trafne ostatnie zdanie :p

ocenił(a) film na 9

Trafne, bo podświadomie chcielibyśmy się tak za 20 lat widzieć ;-)

ocenił(a) film na 9

Ahahaahahahahahaa zgadza się :))) gimbaza w koszulkach Nirvany była the best.

o ironio, ci 17 latkowie to wszystko czego Kurt nienawidził, symbolow komercjalizacji z iphonem w reku, sluchajacych nirvany tylko na fali popularnosci.

użytkownik usunięty
laviniapl

czyli generalnie mówią inni, każdy ma jakąś tam swoją wizję, jak zawsze; About a Son, to jest film do obejrzenia przez człowieka urodzonego w XX wieku

ocenił(a) film na 4

Zdecydowanie About a Son bylo niesamowitym przezyciem do ktorego sie wraca. Montage of heck dla mnie jest dokumentem troche zrobionym na sile i niepotrzebnym nic specjalnego nie oczekiwalem po nim i tez tak bylo.

laviniapl

Niestety filmwebowicze mają rację - film przedstawia tylko 1 stronę medalu. Ukazało się jedynie to, co Pani Love zaakceptowała do pokazania SPOILER (czyli cycki), Finalnie produkcję można w sumie uznać w 90% za propagandę + 10% materiału z Kurtem na haju (co wszyscy chcieliśmy zobaczyć).

Wa770

Courtney nie miała wpływu na ostateczną wersję tego filmu. Od 2010 roku prawami do wizerunku Kurta dysponuje Frances Bean Cobain (która jest zresztą jednym z producentów wykonawczych tego dokumentu).

ocenił(a) film na 7
laviniapl

Moim zdaniem film jest dość dobry, ze względu np. na filmy z dzieciństwa czy z Courtney, muzykę , ale wypowiedzi rodziców czy Courtney nie są do końca przekonywujące przynajmniej dla mnie, widziałaś może Kurt Cobain About a Son? Osobiście ten film bardziej przypadł mi do gustu

laviniapl

Uważam, że film niczego nowego nie pokazał. To kolejny dokument o tym, że był to człowiek nadwrażliwy i autodestrukcyjny.

ocenił(a) film na 10
laviniapl

Nie do końca się zgadzam. Film jest rewelacyjny, pod względem wizualnym, hipnotyzująca ścieżka dźwiękowa jak i zarówno zakończenie. Łączy w sobie tragizm z humorem. Wizja Bretta Morgana, tak jak on widzi Kurta, po tym jak przejrzał wszystkie pozostawione po nim pamiątki, dzienniki i materiały (dodatek o tym jest na wersji DVD). Czytając jego dzienniki odnoszę wrażenie, że reżyser trafnie oddał chaos jaki panował w jego głowie. Co do jego rodziny to podchodzę do ich wypowiedzi z dużą rezerwą i tak jak ktoś tu wcześniej wspomniał uważam, że traktowali go jak "dojną krowę". Oczywiście teraz wypowiadają się o nim jak najlepiej, bo co mają zrobić przed kamerą. Wszystko można wyczytać "między wierszami" np. jego matka opowiada jak to łączyła ich silna więź, a tu za chwilę leci monolog Kurta, w którym mówi cytuje "Matka w tym czasie znęcała się nade mną psychicznie"- wow! Albo ojciec, który wypowiada się, że nie ma pojęcia o co Kurt ma do niego żal - chyba w ogóle nie raczył poznać swojego syna, albo dostrzec swojej winy - co za zaślepiony człowiek. Czy macocha (ta to mnie rozwaliła) robi dokładną psychoanalizę Kurta, jaki to czuł się odrzucony, a sama przyczyniła się do tego w znacznym stopniu - potem monolog Kurta, który mówi "To była typowa historia ze złą macochą w roli głównej". Już nie wspomnę o Courtney, która nadpisuje jak zwykle (cała historia z przedawkowaniem w Rzymie, bo pomyślała tylko o zdradzie - to napewno nie była prawdziwa przyczyna). Podobały mi się tylko wypowiedzi Krista Novoselica i Kim Cobain (siostry Kurta).

ocenił(a) film na 8
laviniapl

Nigdy nie lubiłem Cobaina, no może nieco jego muzykę, ale jego samego już wcale. Jak jeszcze żył raczej, to go niewiele słuchałem, zainteresowałem się nim dopiero wiele lat po jego śmierci i to bardziej z chęci poznania typa tworzącego daną muzykę, niż z chęci zgłębienia życiorysu kolesia, którego byłbym fanem!
Ten dokument wyrwał mnie z butów i mojego brata również! Siedzieliśmy we dwóch, popijaliśmy whiskacza, oglądaliśmy jak pewien wykolejeniec ćpał i wraz ze swoją zaćpaną kobietą udawał kochającą rodzinę dla bogu ducha winnej córki! Masakra! Dlaczego nikt wcześniej nie odebrał im tego dziecka!? Dlaczego para degeneratów tak długo miała pieczę nad dzieciakiem, którego spłodziła w heroinowym transie?! Dlaczego, dlaczego, dlaczego?!

Nic nie pomagają wspomnienia o rodzicach, którzy też nie zasługiwali na swoje dziecko, Kurta, ale go jednak mieli i udawali, że są dla niego kimś ważnym. W końcu został sam i tyle z tego było!

Smutna historia jakich tam wiele...

ocenił(a) film na 8
laviniapl

Nirvana to taka średnia kapela przy muzyce jaką prezentuje Alice In Chains.
Podobnie z wokalistami.

Wystarczającym dowodem na trafność tego co napisałem jest stosunek jaki mają do 'Alicji ' James Hetfield czy Lars Urlich, a nawet Duff McKagan.

Wspólna cecha wokalistów Layna i Kurta to może głównie prócz hery (dla pierwszego uzależnienie było piekłem,dla drugiego zabawą) to utracone i zniszczone dzieciństwo.

Jak zastrzeliła go żona dopiero po wielu latach... wielkie gwiazdeczki muzyki... wypowiadają się ( parafraza) Kurt - zajebisty koleś , ale nie umiał śpiewać- TO FAKT.

Czy w filmie jest mowa o afektywnej dwubiegunowej Kurta ? Nie pamiętam, dawno temu oglądałem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones