- powiedział brat.
Gdy usłyszałam, że ma to być film dotyczący historii i do tego wojny... zaprotestowałam. Ale co miałam zrobić? Święto kina, bilety po 12 złotych, grzech nie skorzystać! No dobra, to idziemy...
Jakże się pomyliłam! Dla takiego laika historycznego, jak ja, film trzymał w nadziei i uwadze do ostatnich scen. Oglądając- czułam zapewne to, co wtedy te wszystkie dotknięte tragedią osoby- złość, poczucie niesprawiedliwości, nadzieję... Zupełnie się tego nie spodziewałam!
Efekty opadającego na dno statku i wybuchów też były całkiem dobre.
A ostatnia scena skradła moje serce i zaczęła wyciskać łzy. Naprawdę warto obejrzeć.
Nie pasowały mi jedynie angielskie dialogi do akcji rozgrywającej się w Rosji... No jakoś tak po prostu nie :P Było za mało Rosji w Rosji, czuję niedosyt pod tym względem.