A więc nie chodzi o utracone dziecko? Te dzieci na początku filmu i kurzy zarodek to tropy dość sugestywne. Upada nadzieja, pozostaje przyglądać się zagładzie...
Jeżeli istotą cierpienia kobiety jest strata dziecka, to jej szaleństwo, jego forma wydaje mi się psychologicznie mało wiarygodna - raczej spodziewałbym się milczenia i obojętności na zagładę zamiast krzyku.
Efektowne ale zbyt egzaltowane.
tu chodzi o to, że opis nie może być podaniem interpretacji. To krótka forma filmowa i cała przyjemność oglądania jej płynie z przeczytania tych symboli. Taki opis jest niedopuszczalny.
Mariusz Grzegorzek stracił dziecko więc lepiej wie jak zachowuje się matka po stracie dziecka, być może jego żona wyrażała to właśnie tak...