A raczej powinno się powiedzieć, że komuna jest w tym filmie tłem dla poważniejszego problemu, który budzi się w którymś momencie. Motyw komuny został zepchnięty na dalszy tor w momencie pojawienia się motywu zdrady. Zakładałem, że w filmie tematem przewodnim do końca będzie temat komuny, tak byłoby gdyby problemy wynikły tylko i wyłącznie w gronie komuny... Zapewne (prawie) każdy zaczynając ten film zakładał, że skoro film o komunie, wszystko ładnie i miło na początku się układa, to koniec będzie fatalny, pożrą się wszyscy ze sobą i na koniec morałem będzie, że komuna to nie był dobry pomysł, pod tym względem film zaskakuje, nie jest przewidywalny, ale zarazem przestaje być filmem o komunie, a o zdradzie i trójce w nią uwikłanej, jeżeli jakiś wpływ na to komuny jest, to nikły, nawet zdrada przychodzi z zewnątrz, gdyby jeszcze to była osoba z komuny, a tak mamy film w którym nie potrzeba byłoby motywu komuny, by rozkręcił się główny wątek zdrady... Druga sprawa to taka, że gdyby Anna poznała jakiegoś młodego bolca, to zaraz zapomniałaby o stetryczałym, zajętym i starym nieatrakcyjnym prykiem. Rozkwitłaby tak bardzo, że mąż zacząłby być o nią zazdrosny, to byłoby jedyne zdrowe wyjście dla niej w sytuacji gdy nie ma szans na powrót stabilnego związku.