Dziwie się, że wytrzymałem do końca, ale przeczytałem tu, że zakończenie rekompensuje początek i łudziłem się, że jeszcze coś uratuje ten gniot.
Drugim powodem, dla którego zdecydowałem się odpalić to ścierwo była obsada.
Lubię filmy, gdzie grają razem Carell i Rudd i o ile rola Rudda była w miarę dobra tak Carell był żałosny.
Nie wiem jak bardzo trzeba być ograniczonym żeby uznać ten film za dobry...
Która kobieta wróciłaby do faceta, który zgotował jej takie piekło po usłyszeniu kilku czułych słówek.
Który facet ciągnąłby dalej znajomość z człowiekiem, który zrujnował mu życie.
Cała ta fabuła z szukaniem idiotów na kolacje jest nienormalna.
Komedia to komedia, nie wszystkie mają wyszukaną fabułę, ale przynajmniej śmieszą, a w tej może był jeden moment czy dwa, gdzie lekko się uśmiechnąłem, ale w większości czuć jedynie zażenowanie, a te sceny z typem, który potrafił zawładnąć umysłem udowadniają, że scenariusz do tego filmu był pisany na kolanie, a Rudd upadł naprawdę nisko, że zgodził się zagrać w czymś takim.
2h w plecy...