Zgadzam się z przedmówcą. Film JEST DLA KOGOŚ KTO w jakikolwiek sposób MIAŁ kontakt ze Skautingiem bądź Harcerstwem. Zwykli ludzie nie wiedzący co kryje się pod nazwiskiem "R. B. Powell" nie załapią poczucia humoru filmu i ukrytej symboliki ;) Jak dla mnie film zaje*isty
Jeśli nie wiedzą co się kryje pod nazwiskiem R.B. Powell to sobie znajdą w wikipedi. Ten film to po prostu familijna historia zrobiona na wyciskacz łez dla każdego i dla ''idiotów'' też.
Powiedzieć o tym filmie, że to "prostu familijna historia zrobiona na wyciskacz łez dla każdego" to jak powiedzieć o "Lalce" Prusa, że to tanie romansidło.
Niekoniecznie. Ja nie miałem nic wspólnego ze skautingiem, a film podobał mi się. Mało tego, była w nim jakaś micro-magia. To wszystko wyglądające jak teatrzyk dla dzieci, te domki, latarnia morska, poczta itp. Same postacie, mimika głównego bohatera oraz przykrótkie spodnie Willis'a - po postu rewelacja ! :)
czyli jestem idiotką... jedyna rzecz, która podobała mi się w tym filmie to postać Nortona, dzieciaki były "lekko" bez wyrazu, a zwłaszcza Suzan... aha no i nie miałam nic wspólnego z harcerstwem (co jest btw świetnym argumentem...) Ludzie którym nie podobało się "Skazani na Shawshank" powinni masowo udać się do więzień.. dziwny tok myślenia.. no ale jeśli nie możemy znaleźć plusów to łapmy się tego czy mamy coś z filmem wspólnego czy nie i tym starajmy się go obronić. Takie moje skromne zdanie.
"dzieciaki były "lekko" bez wyrazu, a zwłaszcza Suzan" o bożęciu... jeśli taka bohaterka jest dla Ciebie bez wyrazu, to aż się boję co by musiała zrobić, żeby wyrazistości nabrać.