Nie zawsze przepadam za historiami od Andersona, ale tym razem całkowicie mnie urzekł. Z kolei
obrazy tworzone przez tego pana potrafią mnie zauroczyć - jego filmy mógłbym powiesić sobie na
ścianie:) I tak jest w tym przypadku. To film który niemal przytłacza swoim pięknem. Wspaniała
odtrutka od szarości i optymistyczna bomba. Cudne zdjęcia, cudny soundtrack, popisy aktorskie i
misz masz konwencji, który składa się w jednolitą spójną całość.
Po rewelacyjnym Eagle vs shark, długo czekałem na następny tak dobry i zarazem podobny film.