Nie nie i nie. film nie pokazuje dziecięcego postrzegania świata(zdaje ci się jak wielu co widziało ten film - po prostu nie znacie konwencji filmów Wesa Andersona) początek nie jest nudny(to akurat kwestia dyskusyjna) a głębokich przemyśleń to Ty nie miałeś po filmie bo akurat nie jest taki płytki jak myślisz.

Może jak zobaczę jeszcze coś tego autora to zmienię zdanie ale to był jeden z gorszych filmów jakie widziałem w tym roku.

A co było lepsze? Bo na pewno nie pożal się Boże batman ani słabiutki Bond(film znośny tylko to już prawie nie bond i nie mam na myśli heinekena). Hobbit też tak na 7 raczej Narnię przypomina niż To co napisał Tolkien. Mam obejrzanych 98 filmów z tego roku i jedyne co było dobre poza Moonrise Kindgom (ale i tak nie na 10) to Monneyball, Bestie z południowych krain, Wrong, Niesamowity Spider-man( chyba najlepszy poza moonrise) ,wszystkie odloty cheyenna, ostatnia miłość na ziemi(też świetna). No wiec generalnie wg mnie ten rok był słaby bo prawie wszystkie kontynuacje itp srogo zawiodły.

Ciekawe są te twoje rekomendacje. Brakuje mi tu jednak atlasu chmur. Polecam seans, może przewartościować twoją listę.

oglądałem jeszcze zanim pisałem poprzedni post. Atlas jest sporym rozczarowaniem 6/10 w sumie mógł by trwać 90min i tez by miał taką oceną. Jako sci-fi był słabiutki jako coś ponadczasowego itd też był miałki nie mówiąc już o rozmytym przesłaniu. w skrócie zaliczam go do wora z nieudanymi filmami na 6 razem z batmanem i bondem.

i looperem który też jako sci-fi był słaby pomijając bezsensowne wykorzystanie podróży w czasie na dodatek tamte podróże byłe niezgodne z żadną teorią naukową.

kurde jeszcze ze trzy razy sobie coś przypomnę... no i jeszcze z prometeuszem który jest tak nielogiczny jak mało co 6/10

Nie obrażaj Narni :P "Hobbit" przypomina gry komputerowe, a nie to co pisał Tolkien czy Lewis.

ciekawe której im nowsza narnia tym gorsza mogło by się skończyć na pierwszej części bo reszta to gnioty. Mam gdzieś, że nie przypomina książki hobbit i tak lepszy niż ostatnie 2 czy tam 3 narnie(nie wiem ile było tych gniotów po pierwszej części)

A, piszesz o filmach, a nie o książkach. To nie było jasno ujęte.

może i tak

Aha i nie zmienisz zdania jak obejrzysz coś jeszcze bo to jest zdecydowanie najbardziej przystępny film Andersona dla szerokiej publiczności więc jeśli ten cię zanudził i nic w nim nie dostrzegłeś to na pewno nie znajdziesz nic w jego wcześniejszych filmach. Mogę się oczywiście mylić ale raczej wątpię.

zgadzam się - ciekawa forma, niezła muza, nawet niezła akcja, ale mimo to nie polecę go nikomu. no może do niedzielnego kompotu...

Dokładnie - wizualnie znakomity, pomysłowo nakręcony, z niezłą muzyką i gwiazdorską obsadą - sama historia jednak nie porywa, nie wzrusza i nie urzeka...

Zgadzam się. Anderson nieco goni w piętkę z tymi przerysowaniami, to już się robi nudne, bo poza oprawą wizualną i naszpikowania filmów znanymi twarzami niewiele w tych jego brazjach można ciekawego znaleźć. Dobrze, że w "Grand Budapest Hotel" dał więcej akcji.

*jego obrazach