a to już każdy widzi inaczej. Ja widzę tą iskrę choćby w czystej radości kręcenia filmu która dla mnie wręcz bije z ekranu.

Mogłabym powiedzieć to samo

Takie sam miałem odczucie, że było "ale". Myślę, że przez swoją nietuzinkową formę film miał szansę na wejście do kanonu, niemniej momentami czułem, jakby twórcy byli za bardzo tego świadomi i momentami było pretensjonalnie w moim odczuciu. Jednak wciąż film był dobry. Norton, Willis świetne postacie.

Masz w swej opinii dużo racji.

ależ mnie z nudy skręcało na tym filmie, pewnie wyszłabym gdybym była sama. Dałam 6/10 bo formalnie był wymuskany, ale nudny strasznie.
I teraz wiem, że jeśli a. krytycy-konformiści pieją z zachwytu . b. jeśli robi to Andreson , to ja ... dziękuję.
Animowany Lis utwierdza mnie w tym przekonaniu.
To jest mdłe jak kawa latte z ciepłym mlekiem w dużej ilości. no mam awersję.

Rozumiem Cie doskonale.

Właśnie. Trochę tych porywów serca brakuje,zwłaszcza w zobrazowaniu i uzewnętrznieniu rodzącego się uczucia bohaterów. Wiemy,że ono tworzy się i jest,ale bez głębszych wzruszeń. Ich historia nasuwa trochę skojarzenia z szekspirowskim dziełem"Romeo i Julia",jednakże film Buza Luhrmana jest znacznie bardziej poruszający. Mimo to,"Kochankom z księżyca" też nie można odmówić swoistego uroku.