PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=457332}

Kocham cię od tak dawna

Il y a longtemps que je t'aime
7,5 4 507
ocen
7,5 10 1 4507
Kocham cię od tak dawna
powrót do forum filmu Kocham cię od tak dawna

Juliet Fontaine wychodzi z więzienia, w którym przesiedziała ostatnie 15 lat swojego życia. Ponieważ nie ma gdzie mieszkać,
zatrzymuje się na razie u swojej młodszej siostry Lei. Lea była jeszcze nastolatką gdy Juliet została skazana. Teraz ma
kochającego męża i dwie adoptowane córeczki, a w sporym domu w którym mieszkają żyje również jej teść, ojciec męża, który
z pochodzenia jest Polakiem. Juliet w tym spokojnym otoczeniu spróbuje powrócić do życia, nadrobić czas który został jej
zabrany. Chodzi na rozmowy kwalifikacyjne w poszukiwaniu jakiejś pracy i powoli dowiaduje się co działo się u rodziny przez
cały ten czas, bo nie miała od nikogo żadnych wieści. Cała rodzina Juliet zerwała z nią bowiem kontakt, od chwili wyroku
skazującego. Odwróciła się od niej, wyparła się jej całkowicie. Nikt jej nie odwiedzał, nikt o niej nie pamiętał, bo czyn jakiego
się dopuściła był niemożliwy ani do zrozumienia, ani do wybaczenia przez któregokolwiek z członków jej rodziny.

O tym kim była Juliet, co takiego zrobiła i za co została skazana, dowiadujemy się bardzo powoli, praktycznie przez cały seans i
tak naprawdę dopiero w ostatniej scenie poznajemy całą prawdę na ten temat. Reżyser w swoim filmie bardziej skupia się na
bohaterce i tym jak próbuje ona powrócić do normalnego życia, niż na wyjaśnianiu jej przeszłości, rozgrzeszaniu jej za czyn
którego się dopuściła. On wychodzi na jaw przy okazji, z czasem, przy którejś ze szczerych rozmów, prawie, że przez przypadek.
Ważniejsze dla reżysera jest obserwowanie Juliet, ukazanie jak przyjmie ją rodzina, znajomi, przyszli pracodawcy. Jego film
jest natomiast tak dobry dzięki fantastycznej Kristin Scott Thomas. Ten film to ona. Stworzyła bowiem niesamowity portret
zrozpaczonej kobiety, która choć fizycznie opuściła budynek więzienia, nadal w nim tkwi. Bo więzieniem jest dla niej czyn
jakiego się dopuściła, świadomość tego co zrobiła, z którą będzie musiała żyć do końca swych dni. Thomas rewelacyjnie
udało się oddać zagubienie bohaterki, jej odrętwienie, pierwsze dni na wolności, gdy jej bohaterka panicznie reaguje na każdy
obcy dźwięk, gdy zachwyca się zwykłymi przedmiotami, na nowo poznaje życie.

Bardzo lubię kino europejskie bo jest takie... normalne. Bu potrafi w bardzo prosty, zwyczajny sposób poruszać trudne tematy i
mówić o nich z odpowiednim szacunkiem, nie próbując ich umniejszać, bagatelizować. Potrafi bez specjalnego zadęcia
opowiadać ciężkie historie, nie spłaszczając ich przy okazji, nie wybierając łatwych rozwiązań, prostych wyjść z sytuacji, bo
przecież życie nie jest proste. "Kocham Cię od tak dawna" jest właśnie takim filmem, prostym ale opowiadającym swą historię
z należną jej powagą. To spokojny, niespieszny dramat, który z niezwykłą łatwością przykuwa do ekranu, interesuje i wciąga.
Świetnie napisany, wzbogacony o fantastyczne dialogi dzięki którym ogląda się go jednym tchem, bez chwili znudzenia, co jest
zaskakujące tym bardziej, iż nie obfituje w wielkie wydarzenia czy szokujące sceny. To portret zwyczajnych codziennych
czynności, zwyczajnego życia, które toczy się od dnia do dnia, niby niczym specjalnym się nie wyróżniając ale jest
niepowtarzalne i bezcenne.

"Kocham Cię od tak dawna" to film mówiący o cierpieniu, o bólu spowodowanym utratą bliskiej osoby. To film pokazujący, że
w życiu nie ma łatwych wyborów, że często każda decyzja jaką się podejmie będzie nieodpowiednia, przez co pozostaje nam
jedynie wybór mniejszego zła. To film pokazujący jak to co powinno się uczynić, różni się od tego co trzeba w konkretnych
sytuacjach zrobić. Pokazujący jak życie w teorii różni się od tego w praktyce. Jak hipotezy, uczucia, przemyślenia innych
rozmijają się z rzeczywistością, jak do niej zupełnie nie przystają. Bo w życiu nie ma prostych rozwiązań, łatwych wyborów.
Dlatego nie można nigdy, nikogo oceniać lub osądzać. Bo potępić, odruchowo kogoś przekreślić jest łatwo. Ale nigdy tak
naprawdę nie znamy sytuacji drugiego człowieka, nigdy nie jesteśmy w stanie wejść w jego skórę, postawić się na jego
miejscu. Powiedzieć co dana osoba czuje, co przeżywa, czemu postąpiła właśnie tak, a nie inaczej. To wie bowiem tylko ona
sama.

8/10

użytkownik usunięty
milczacy

Nic dodać, nic ująć. Pozostaje mi się tylko pod tym podpisać.

ocenił(a) film na 8
milczacy

Za recenzję 10/10

ocenił(a) film na 8
milczacy

świetna recenzja...wyczerpująca i trafnie napisana...
a film ciekawy warty obejrzenia....

ocenił(a) film na 10
milczacy

Do milczącego:) Po obejrzeniu filmu, weszła tutaj i napisałam jedno zdanie na temat tego filmu. Następnie zaczęłam czytać zamieszczone tutaj posty. Ciesze się, że użyłeś sformułowania : "Bardzo lubię kino europejskie bo jest takie... normalne. Bu potrafi w bardzo prosty, zwyczajny sposób poruszać trudne tematy i mówić o nich z odpowiednim szacunkiem, nie próbując ich umniejszać, bagatelizować."
Jak fajnie jest czasem podobnie odbierać film: pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
jenny1000

Mnie film rozczarował, czytając o nim wcześniej oczekiwałem swoistego badania przestrzeni pomiędzy życiem a śmiercią, istnieniem a nieistnieniem. W materii aktorskiej moje horyzonty oczekiwań osiągnięte o tyle o ile Kristin Scott Thomas wiarygodnie pokazała drogę Julliet do odkrycia jak ważne dla niej są więzy rodzinne i miłość do siostry (tytuł filmu), to już jej cierpienie wywoływane poczuciem winy określam jako melodramatyczne, chyba nawet bezwstydnie melodramatyczne.Z drugiej strony domyślam się, że tak to zostało napisane w scenariuszu i dla takiego ujęcia tematu nie zostawiono miejsca na przesunięcie spektrum emocji.
Zatem chyba od ,,Kocham cię od tak dawna " wolałbym obejrzeć ,,Kocham się od tak dawna".Good night and good luck, esforty.
5/10

ocenił(a) film na 8
milczacy

Bardzo dobry film. Polecam

PS.
B. dobra recenzja. Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
andpol

kolega tez na świeżo ^^ po seansie w ale kino?
Zgadzam się bdb film:D recenzja tez dobra:D szczególnie sformułowanie o kinie europejskim mi się podoba i podpisuje się obiema łapkami pod nim)

ocenił(a) film na 8
milczacy

potwierdzm -świetny film. przede wszystkim wielki plus za poruszony temat.

ocenił(a) film na 7
milczacy

milczący - recenzja bardzo dobra :) ale co do tego zdania, które napisałeś:

" ... portret zrozpaczonej kobiety, która choć fizycznie opuściła budynek więzienia, nadal w nim tkwi. Bo więzieniem jest dla niej czyn jakiego się dopuściła, świadomość tego co zrobiła, z którą będzie musiała żyć do końca swych dni.:"

trochę się nie zgadzam, mianowicie :) .... przerażenie na twarzy Samira który jest lekarzem, gdy widzi wyniki badań synka Juliet daje nam do myślenia jak bardzo okrutna musiała być to choroba, .... wyjaśnione jest przez samą bohaterkę, iż aby swojemu jedynemu ukochanemu dziecku, dać choć namiastkę normalności w tych ostatnich chwilach, zabiera go do zielonego domu gdzie robi wszystko by chłopiec był szczęśliwy (co zostało zinterpretowane przez jej rodzinę jako porwanie). Jednak w momencie gdy widzi że jej dziecko bardzo cierpi, jako bezgranicznie kochająca matka (i lekarka) skraca jego męki ... "cóż nie zawsze syropek na kaszel, jest lekarstwem na całe zło". Wiemy po minie Samira, że śmierć była nieunikniona. Juliet dokonała wyboru: patrzeć i pozwolić cierpieć, gdy nic już nie można zrobić by pomóc, czy pozwolić spokojnie bez boleśnie odejść. Tu zostaje nam zadane nieme pytanie " co jest bardziej okrutne"?.
Moim zdaniem to brak jej dziecka które tak bezgranicznie kochała jest jej więzieniem, i to od momentu kiedy dostrzegła pierwsze symptomy choroby. Strata która przeradza się w Nieobecność. Nieobecność podczas przesłuchania, w sadzie, w więzieniu, w życiu ... i dopiero miłość siostry i jej wsparcie, otwiera Juliet ponownie na życie.
Nie zaś sam akt dokonania "odejścia", jak napisałeś.

ale każdy interpretuje po swojemu :)

ocenił(a) film na 8
wielka_d

Co prawda to prawda, myślę, że sposób w jaki Juliet mówi o tym co się stało, zarówno podczas pierwszej rozmowy o pracę jak i w czasie wspólnej kolacji z przyjaciółmi to potwierdza. Ona przedstawia to jako fakt, właściwie bez emocji, jako coś co "po prostu zrobiła". Emocje pojawiają się na samym końcu, w trakcie rozmowy z siostrą i dotyczą choroby i śmierci syna, bo to jak odszedł, nie ma tak naprawdę większego dla niej znaczenia, a ona sama wie co i dlaczego zrobiła i nie to jest dla niej największym dramatem, tylko fakt, że go nie ma.

ocenił(a) film na 8
milczacy

bardzo ładnie napisane, dziękuje :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones