Do wielkiej trójcy twórców filmu – Teszigihara, Abe i Takemitsu – dodałbym Hiroszi Segawę (robił też zdjęcia do „Pułapki” i „Twarzy innego”). Wspaniałe są jego obrazy wydm poruszanych przez wiatr i piasku wgryzającego się w każdą porę skóry ludzkiego ciała. Piasek staje się metaforą ludzkiego losu poddanego sile ciążenia i ziemskiej konieczności. Nie ma od niego ucieczki, tak jak nie ma ucieczki od tego dołu w wydmie, w której uwięzione jest życie Kobiety, a potem Jumpei. Tylko bliskość śmierci z niej wyprowadza. Mężczyźnie ‘syndykat’ mógł – po okresie buntu, który przeminął – pozostawić drabinę, która kiedyś wydawała mu się ‘drogą do wolności’ – nawet jeśli po niej wyjdzie z dołu, nie będzie miał dokąd uciec, powróci… Pozostaje sztuka życia w dole, mądrość i pracowitość kobiety strzegącej domu, wynalazki i poszukiwania dróg wyjścia mężczyzny, coraz bardziej nierzeczywiste wspomnienie wolności, skażonej sztubacką pychą ego, ogłoszenie w prasie po siedmiu latach, że kiedyś byliśmy, ale zaginęliśmy…