To jeden z tych filmów (i jedna z tych książek), którego odbiór, nadawanie mu znaczeń, sposób odczytania tak bardzo zależny jest od systemu wartości, doświadczeń każdego widza. Zależy też od tego, jak sami odpowiadamy sobie na to podstawowe pytanie: „jaki jest sens naszego życia?” To niewątpliwie seans do refleksji i zachęta do rozmowy ze sobą. A ponieważ bardzo lubię swoje życie i niezwykle cenię sobie niezależność, poczucie wpływu i samodzielność w podejmowaniu decyzji, to jest to dla mnie film przede wszystkim o zniewoleniu. A przewodnim mottem jest zdanie Stefana Kisielewskiego „To, że jesteśmy w dupie to jasne. Problem w tym, że zaczynamy się w niej urządzać.” Dotyczy to prawie wszystkich bohaterów – uwięzionego mężczyzny, tytułowej kobiety, znaczącej części mieszkańców wioski. Nie dotyczy tylko tych, którzy mają władzę i zarabiają na piasku. Uniwersalny i jakże aktualny.