Kolejny film dla murzyńskiej widowni USA. Ten film to bardzo chytra tuba propagandowa barakopolityki pokazująca rozwijającą się przyjaźń pomiędzy czarnoskórnych amerykanami a największym wierzycielem USA narodem chińskim.
W ramach poprawności politycznej w kolejnych częściach Karate Kidów możemy spodziewać się pary gejowskiej lub nawet całego klasztoru czarnoskórych homoseksualnych chińskich mnichów.
Żal tylko Jackie Chana że daje się wciągać w tak dwuznaczne płytkie produkcje.