Po pierwsze, powinien się nazywać "Ertuğrul 1890", a nie "Kainan 1890", jednak Turcy więcej wnieśli do produkcji, widać, że akcja dzieje się wokół Turków.
W każdym razie - wielkie kino o małych wydarzeniach. Niesamowite, że Turcy potrafią zrobić wraz z Japończykami film o swojej przyjaźni(!). Coś czego nie potrafią Polacy... Czemu nie możemy stworzyć filmu o naszej przyjaźni z Węgrami, Białorusinami, Włochami, Serbami, Turkami, Gruzinami, Tatarami, Czeczenami, Czerkiesami, Finami, Irlandczykami, ba! Nawet o naszej dawnej przyjaźni z Litwinami. Mało mamy takich historii? Nie, mało mamy chęci, chętnych i pieniędzy...
Nic tylko pogratulować Turkom! Ten film nie powstał by na siebie zarobić, tureckie dzieciaki i studenci mogli na niego iść za darmo. U nas jak tworzą film historyczny, nie dość że jest kiepski, to jeszcze szkoły idą i płacą za niego, bo inaczej nie wypada...