Zrealizowany po linii najmniejszego oporu, bez żadnej kreatywności. Najłatwiej zestawić fanatyczną katoliczkę z ateistami, prostactwo z bufonadą. ani nie śmieszy, ani nie pochyla się nad problemem. I nawet nie musiało śmieszyć, ale jakoś inteligentniej pochylić się nad problemem patchworkowych rodzin. Zmarnowany pomysł i niewykorzystani dobrzy aktorzy.
Przynajmniej nie ma kloacznego, wulgarnego humoru. Ogląda się bezboleśnie, ale do zapomnienia.
tu się nie zgodzę, ogląda się z bólem, żal Seweryna, który musi w zasadzie pajacować, Kulig i Szapołowska chodzą w tej samej, 4 lidze aktorzenia, Czernecki bez komentarza, cala reszta jak piszesz, dramatycznie słaba. Wszystko źle.
Przepraszam,ale bolała mnie każda komórka mojego ciała.Dno scenariuszowe,dialogowe,aktorskie i pod każdym innym względem.
Mam nadzieję na spotkanie Cię w przyszłości,w milszych okolicznościach :)
Zgadzam się całkowicie z Twoją oceną, słaby film, choć był potencjał ze względu chociaż na świetną obsadę. Pozwolę sobie jednak na małą poprawkę, mówi się/pisze: po najmniejszej linii oporu. Pozdrawiam