Jeden z najbardziej zasluzonych Oscarow za aktorstwo drugiego planu!!!! Zdarza sie czasem, ze rola drugoplanowa potrafi zdominowac caly film i aktorstwo pierwszego planu (vide Tatum O'Neil - Papierowy ksiezyc, Judi Dench -Zakochany Szekspir, Goldie Hawn - Kwiat kaktusa i wiele in.) i tak tez sie stalo w tym filmie. Robert Taylor nie mial ani umiejetnosci, ani wystarczajacej ekranowej charyzmy by wypasc przekonujaco w swojej roli. Natomiast Heflin w roli alkoholika-filozofa i gangstera-nadwrazliwca jest fantastyczny! Po tym filmie nie trudno tez zrozumiec fenomen Lany Turner.
Van Heflin gra tutaj jakieś ego scenarzystów a nie realną postać - być może tak jak oni chcą widzieć siebie- jako cynicznych alkoholików, którzy sypią filozoficznymi cytatami. Jeżeli ktoś gra tutaj prawdziwego gangstera to właśnie to właśnie charyzmatyczny Robert Taylor. W Van Heflina tak samo trudno uwierzyć jak w to, że Lana Turner gra studentkę socjologii. Sporo zawieszenia niewiary jest potrzebne do tego filmu, ale i tak widzę po ocenie, że mi podobał się bardziej. To najciekawsze.