Klasyk George'a Stevensa, który stał się inspiracją między innymi dla spaghetti westernów Leone: na motywie "bezimiennego" jeźdźca, który staje w obronie pokrzywdzonych swój wizerunek zbudował wszak sam Clint Eastwood. Wprawdzie "Shane" zdążył się nieco zestarzeć i miejscami "trąca myszką", wskażcie mi jednak western z tamtych lat, który podobnie jak omawiany tytuł nie będzie dziś sprawiał wrażenia nadto naiwnego. Dobry Alan Ladd, jak zawsze wyrazisty Palance plus pamiętny finał. Stare czy nie - wypada znać.
Wskazuję znacznie "nowocześniejszy" western z tamtych czasów - "W Samo Południe". Ale "Shane'a" uwielbiam !