Pierwszy (i chyba jedyny w Polsce) film łączący dwa gatunki: monster movie i monster rape. Tak, mamy człowieka w stroju potwora, który docelowa ma być pterozaurem i scenę gwałtu. A to wszystko na podstawie Buhałkowa.
Bezsensowny film właściwie o niczym, głupota goni głupotę, a scena "narodzenia" jaja to w ogóle nędza. I jeszcze śmieszne efekty. Nie wiem, po co ktoś to nakręcił.