Często spotykałem się z filmami, które miały zaniżoną ocenę, ale ten zdecydowanie ma zawyżoną...
Jest tak wiele tępych wręcz fragmentów filmu, że po prostu odechciewa się.. Przemęczyłem film, bo
nie lubię wyłączać w połowie. Efekty specjalne w miarę, stąd 3. Reszta to totalna klapa...
Frankenstein, czy jak to było w filmie "Adam", nie ima się zimna, ale czuje ból od kopa czy piąchy,
nie ma duszy, ale "zakochuje" się w pani doktor, która na dobrą sprawę chciała go wykorzystać w
celach badawczych. Ba, ta sama pani doktor wiedząc, że jak spełni swoją rolę to i tak zostanie
zabita, tak jak jej szef? współpracownik? dalej ciągnie temat na rzecz demonów...
No i największy ból jaki mi w filmie wyszedł. Skoro, cytuję: "Wszystko można poświęcić", to czemu do
jasnej anielki nie poświęcili kul i nie napierdzielali w demony z broni palnej? Wystarczyło wyryć ten
trójramienny krzyż na każdej kuli... Chcieli fajnie, a wyszło po prostu tragicznie...