I niech nie odzywają się wielcy znawcy głoszący, że ekranizacja zawsze będzie różnić się od książki. Za dużo rzeczy zostało zmienionych, połowy w ogóle nie było, zakończenie totalnie zmienione (wirus nie został uwolniony ?! really ?!).
Książka, która była tak oryginalna i nietuzinkowa została tak koszmarnie zekranizowana, by zakończyć się w dennym amerykańskim stylu a Bertrand Zobrist przedstawiony został jako zwykły morderca, który chciał w okrutny sposób zabić miliony istnień. Geniusz zamieniony na bezbarwnego mordercę. Tandetna i banalna walka dobra ze złem. Chciałam się śmiać, gdy tak zażarcie tłukli się o tą skrzynię z wirusem. Tak jak jestem fanką R. Howarda, to ten film był porażką.