Pierwsza zawiera motyw biblijny, druga buddyjski, a trzecia naukowy. Wszystkie opowieści (choć druga najmniej) bardziej stawiają na ekscentryzm, niż filozofię, czy defetyzm. Najbardziej podobała mi się pierwsza część, potem trzecia, a na końcu druga. 5/10
A mnie najbardziej podobała się trzecia - była surrealistyczna i całkiem zabawna.
Pierwsze dwie dość kiepskawo... Zombie Azjatom nie wychodzą najlepiej, a druga to pełen metafizyki buddyjski bełkot, którego nie trawię, choć ten akurat miał ambicje nawiązywać do "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" (tak mi się przynajmniej zdawało).
...zwłaszcza fragmenty ze studia telewizyjnego i ich "relacji z końca świata" :D
Dla mnie również druga najlepsza choć tylko za zakończenie.
Generalnie, bardzo słaby film, jak na takie nazwiska. Jee-woon Kim na równi pochyłej, a i Pil-Sung Yim.
Kolejne koreańskie rozczarowanie.
Czyżby Koreańczycy już się wypalili?
Mi najbardziej podobały się pierwsza i trzecia część, z tym że pierwsza miała trochę naiwne, żeby nie powiedzieć cukierkowe zakończenie, które jakoś nie pasowało mi do całości. Co do drugiej miałam największe oczekiwania, ale niestety głównie mnie znudziła, a też walka o "życie" robota (nawet takiego, oświeconego) jakoś mnie nie przekonuje, chociaż może to były inne czasy, kiedy ludzie od lat żyli na co dzień z robotami i mieli do nich inne podejście, byli bardziej z nimi związani. Dla mnie całość 5/10, ocenę trochę zepsuła druga część.