Książka Tolkiena o przygodach Bilbo jest dedykowana dzieciom. Myślę, że film wpisuje się swoją sztuczną grafiką i niezbyt poważnymi (a niestety traktowanymi bez szczypty humoru i mrugnięcia okiem - co udało się znakomicie we ''Władcy Pierścieni'') dialogami w gusta młodszej publiki.
Mi brakuje tu wspaniałego klimatu i magii, którą wyczuwa się oglądając trylogię.
Ekranizacja przygód Bilba mogła być bardzo przyjemną i humorystyczną historią.
Nie widzę powodu rozciągania tej książeczki na 3 długie filmy - jak dla mnie o wiele za długie.
Rozumiem, że ta bardziej ''gładka'' wersja Śródziemia może do kogoś trafiać.
Ja jestem zasmucona tym, że są to okruchy po kultowej trylogii.
Film spowodował u mnie tylko ból głowy i niechęć do kolejnych części ''Hobbita''.
Jedynie początek filmu oraz scena z Gollumem przykuły moją uwagę.
Niestety postać Thorina uważam za strasznie nadętą i pozbawioną wiarygodności.
Wielkim plusem jest bardzo dobra gra aktorska Martina Freemana.
A reszta - cóż, tylko ból głowy.
;)
Mam nadzieję, że komuś ten film przypadł do gustu, skoro już powstał.
Zdecydowanie się zgadzam !! Zbyt wiele niepotrzebnych wątków, dłużyzn, nudziarstwa. Profanacja wspaniałej książki, która zachwyca swą mądrością.
Dodam od siebie, że jak dla mnie film jest zupełnie pozbawiony artyzmu. O magii Władcy Pierścieni, to w ogóle nie będę wspominać, bo samo porównanie by nobilitowało ten film. Dialogi momentami są na takim poziomie jakby układała je wiekowa nauczycielka polskiego znudzona, że po raz n-ty organizuje szkolne jasełka.
Również zastanawiałem się do kogo adresowany był ten film. Po grafice, poziomie dialogów i banalności fabuły można by odnieść wrażenie, że dla dzieci, ale z drugiej strony trup ściele się gęsto... tylko co to za trup, skoro wszystko prawie wygenerowane jest komputerowo i do tego tak sztucznie, że postaci takie jak biały ork raczej bawią niż przerażają(taki był cel?).