Jestem właśnie po seansie. Cóż to za wspaniały film. Jeden z najpiękniejszych, jakie
oglądałem. Niby nie ma zbyt wielu dialogów, ani 'akcji', ale nie sposób przerwać oglądanie.
Audrey Hepburn jak zwykle świetna, uważam, że urodziła się po to by zagrać rolę Siostry
Luke! Po raz kolejny udowodniła, że była świetną aktorką. Dziwię się, że nominacja do
Oscara za ową rolę nie zagwarantowała jej statuetki, bo - moim zdaniem to rola jej życia.
Audrey - bez makijażu, z podkrążonymi oczami emanowała wewnętrznym ciepłem,
mądrością i dobrem przede wszystkim... Zdjęcia w Kongo piękne.
Wzruszyłem się niemiłosiernie.
10/10