Końcówka leje się jak krew z nosa tej dziewczyny, nic niewnoszące 1,2 h, chociaż zdjęcia i muzyka wspaniała. Co nie zmienia faktu ze
podziwiam osoby które potrafią zagrać tak otwarte sceny jak przykładowo początkowa.
w końcówce nie było już tyle seksu, co nie znaczy, że nic nie wniosła:)
Wg mnie właśnie w drugiej połowie ten film był o czymś.
Skoro powstał to chyba o czymś jest? Ten film w dużej mierze jest o samotności i o tym jak trudno w dzisiejszych czasach o prawdziwą miłość opartą na uczuciach i bliskości a nie na fizycznym popędzie zaspokojenia chwili.
przydałyby się Tobie chyba korki z kina, bo widocznie zapomniałaś po co powstało i szukasz w nim jakiś dziwności...
Los Muertos (2004) 9/10
nie szukam w nim dziwności, tylko ''tematyka'', jaka miała zostać przedstawiona, została zobrazowana w sposób jaki mi się nie podoba. Jak dla mnie, dziewczyna po prostu lubiła seks, chciała mieć ojca zawsze dla siebie i nie mogła dopuścić myśli ze może się z kimś związać. Streszczenie w 1 zdaniu.
ja rozumiem że film Ci się nie podobał, to bardzo dobrze. Niestety, nie rozumiesz najistotniejszych rzeczy ... ona nie lubiła seksu - odbywała te stosunki w nadmiarze z pewnego powodu, ale jakiego? Może kiedyś się dowiesz.
..ehh. Nimfomanki lubią seks. Nie jestem fanem opowiadania filmów. Po prostu 'streszczasz' rzekomo film, a mijasz się w tym elemencie z faktyczną fabułą filmu.
każdy filmy odbiera inaczej i własnie o to w tym wszystkim chodzi. najwidoczniej ten nie był dla mnie, nie mój typ, nie mam na to wpływu. stąd ta ocena i raczej nie ma o czym dyskutować.
tia, tylko piszę o konstrukcji postaci, która została przedstawiona w konkretny sposób, czego u podstaw nie rozumiesz a przez to szerzysz błędne treści. i o relacji z ojcem. akurat w tej sprawie nie chodzi o ten mityczny gust co każdy ma inny :/
wole jak ludzie nie lubią danych rzeczy. nie odpowiada mi jak z tego powodu gadają głupoty aby "oświecić" innych.. tyle
tia, tylko piszę o konstrukcji postaci, która została przedstawiona w konkretny sposób, czego u podstaw nie rozumiesz a przez to szerzysz błędne treści. i o relacji z ojcem. akurat w tej sprawie nie chodzi o ten mityczny gust co każdy ma inny :/
wole jak ludzie nie lubią danych rzeczy. nie odpowiada mi jak z tego powodu gadają głupoty aby "oświecić" innych.. tyle
postać została przedstawiona najzwyczajniej w świecie, trudno, żeby nie było to konkretnie. wdała się w ojca który także nie umiał zachowac normalnej relacji z kobietami, nic poza tym. nie miałam zamiaru nikogo ''oświecać'', tylko wyrażać swoje zdanie, do czego mam prawo. przedstawienie ''problemu'' nie podobało mi się ot co.
skąd zrodziło się założenie, że kogoś interesuje Twoje zdanie? To że masz do niego prawo nie jest równoznaczne z przyzwoleniem do szerzenia herezji.. Mimo wszystko moje pytanie nie jest zaczepne. Nazwałaś wątek "Film o niczym". Mi to brzmi jak chęć oświecenia - bo co to w ogóle za zwrot retoryczny "film o niczym", o co tu chodzi?
W filmie chodzi o brak kontaktu z matką, kobieto, skąd wynika całe zachowanie odbiegające od norm społecznych - nie żadne wdawanie się w ojca = a przynajmniej nie bezpośrednio jako przedstawienie "problemu". Co i rusz wprowadzasz ludzi w błąd swoim "oświecaniem"..
To, że film jest o niczym to bym nigdy nie powiedział, ale że jest przerost formy nad treścią, to na pewno.
Przez cały film przewija się bardzo prosta myśl: dziewczyna nie jest w stanie oswoić się z myślą o tym, że jej ojciec układa sobie życie z kobietą inną niż jej matka. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w obecności tamtej Hemel zachowuje się jak skończona idiotka, ale wszystko to jest tego właśnie przejawem. Cały czas walczy ze zmianą w jej najbliższym otoczeniu, ale w końcu przyjmuje to do siebie. Oczywiście "walczy" nie w sensie przeciwstawiania się, niedopuszczania do rozwoju sytuacji, ale nie portafi ogarnąć tego, że będzie inaczej.
Taka jest moja interpretacja tej historii.
Czas spędzony w kinie nie był jednak tak zupełnie stracony. Choćby za względu na te "odważne" sceny ;)
ale po co? bezkrytyczne naśladownictwo wzorców z branży porno nie jest konieczne.
już lepiej, żeby przytyła.
a jako postać => żeby dorosłą i pozwoliła ojcu żyć po swojemu. sama nic nie zbudowała, tylko wisiała na papciu jak dziecko.
Miałem założyć podobny temat. Rzeczywiście, film "o niczym", dwa zdania opisu całkowicie go streszczają i seans raczej niczym nie zaskakuje, nie umiem go jednak negatywnie ocenić. Film jest na swój sposób nietuzinkowy oraz ujmujący specyficznym klimatem i nie dlatego że jest z Holandii, co jeśli chodzi o produkcję filmową to prawie egzotyka. Potwierdzam że zdjęcia i muzyka bardzo dobre.