Robert Ginty jako Monroe Bieler, który po 12-letniej odsiadce w surowym więzieniu zostaje potajemnie zatrudniony do wykonania trudnej misji. Chodzi o odbicie uprowadzonego chłopca, następcy tronu i jego matki z rąk niejakiego Tabraka, mocno wk**wionego beduina ze swoja świtą.
Wizyta w klubie go-go, wybuchy granatów, strzelaniny, gwałty, odcięta głowa w słoiku, scena seksu i chwilka golizny Shannon Tweed... Reżyser serwuje nam mieszankę wybuchową, na jaką czeka każdy fan kina akcji z lat 80-tych! Robert odwala dobrą robotę jak zwykle bez echa żadnej emocji! Dlaczego ten gość nie dostał Oskara za całokształt dorobku? Jestem fanem. Film wyprodukowała ekipa z AIP od Priorów, a za kamerą David Winters ("Space Mutiny", "The Mission... Kill!", "Thrashin'"). Fajny, hipnotyczny sountrack!
7/10