Film specyficzny i oczywiście utrzymany w powiązaniu z paralelami serialowymi, nie jest jakieś
dzieło na miarę wielu innych godnych do pamiętania sci-fi. Nie jest to film karygodny i zły, ogląda się
go przyjemnie, aczkolwiek jego dużą zaletą jest czas trwania, bo w pewnym momencie historia
zaczyna nużyć, a przerysowane role postaci przestają być brane na poważnie. Mogę jednak
zrozumieć, że to serial jest tu przodujący, choć oczekiwałem zdecydowanie więcej, naciągane 6/10.
Ten "film" to pilot serialu. Nawet pomimo wydania na DVD wersji pociętej (Final Cut) nie powinno się go rozpatrywać jako coś osobnego.
Rozpatruję go jako film, czyli akt twórczy jakiejś osoby, w tym przypadku fragment sztuki filmowej. A innymi słowy, jako po prostu film na wieczór, który w dodatku niczym mnie nie porwał, choć też specjalnie nie znużył.
marcin261287 ma rację. Rozpatrywanie tego filmu jako osobnego "bytu" nie ma sensu. Jest to pilot serialu. Tylko (bo jako taki ma swoje ograniczenia - nie jest osobną, zamkniętą historią) i aż ( bo to genialny serial).
Tym bardziej, jako pilot, miał mnie zachęcić na wieczór do serialu, a zrobił przeciwnie, okazując się konwencjonalnie sztucznym i schematycznym. Niezależnie od funkcji wprowadzającej, jaką ma pełnić.
To dość specyficzny pilot. Przyznaję. Sam oglądałem go PO obejrzeniu całej SG1. Pod jej wielkim urokiem. Dla kogoś kto nie jest fanem Gwiezdnych Wrót mógł być zdecydowanie mniej "miodny" Proszę. Wybacz mi śmiałość. Zadam pytanie. Obejrzałeś serial SG-1?
Oj było to dawno, w czasie dzieciństwa i pamiętam, że całkiem ciekawy serial, choć nie jakoś żebym był jego fanem. Po prostu ciekawił mnie sam film, czy bardziej zrobią na siłę (niestety tak), czy jednak coś ciekawego wycisną. Ale to i tak niszowe kino dość i do fanów mogło trafić, jeśli lepiej orientują się w całym serialu.
W zasadzie ten film to NIE jest osobny film. To są dwa pierwsze odcinki serialu połączone w całość. Serial początkowo jest dosyć niskobudżetowy, co widać chociażby w styropianowych dekoracjach :) Z czasem jednak robi się wysokobudżetowy robiony z gigantycznym rozmachem, przy którym Gwiezdne wojny wypadają dosyć marnie. Wojna obejmuje cztery galaktyki, a w skrajnych momentach niszczą nie jakąś tam planetę, tylko całe układy gwiezdne. Do tego są cywilizacje robotów (replikatorów), istot nadprzyrodzonych (Ori), wampirów (Wraith), i inne. Nie powiem więcej, bo nie chcę spoilerować. Mała zajawka:
https://www.youtube.com/watch?v=YvlRzQAt5xk