...boli narracja zakładająca, że bitwa to starcie dowódców. Mało to ambitne, zakrojone, aby przemówić do prostych uczuć w prosty sposób. Oto nasz dzielny rycerz starł się z tamtym - złowrogim. Było to epickie, okraszone podnoszącą na wyżyny wzniosłości muzyką, pełne sztucznego dymu i sadzy.
Po autorze "Sztuki Spadania" można by się spodziewać jakiegoś podjęcia tematu "zwykłego" wojownika Grunwaldu. Tych 10 tysięcy zabitych ludzi. Ich, mało może malowniczych, flaków walających się po polu. Bynajmniej nie honorowego i rycerskiego wyżynania się nawzajem.
Polecam lekturę książek Martina i Pratchetta. Jako inspirację. Co do pierwszego, szczególnie mam na myśli "Pieśń Lodu i Ognia", w tym fragmenty dotyczące żołnierzy błąkających się po bitwie jak bezdomne psy; jeśli chodzi o drugiego, to najlepiej temat podejmuje chyba "Bogowie, Honor i Ankh-Morpork".