Każdy chyba ma pojęcie, co to za film. Tego typu produkcji, że straszydło gania za nastolatkami jest masa (Aplikacja, Slender man). Ten tutaj film nie jest ani jakoś szczególnie dobry, ani jakoś szczególnie zły. Na pewno największa zaleta to w sumie nieco przewrotny pomysł na genezę straszydła, które pocina dzieciaczki. Jest w tym jakaś metafora, ale nie wbija jej się nachalnie do łba, a końcowe przemówienie ma w sobie sporo rozsądku i winę na obie strony konfliktu rozkłada.

Główna bohaterka przyzwoicie gra, nie jest też skrajnie głupia w swoich reakcjach, bardzo sensownie poprowadzono jej wątek i stąd w sumie spoko się ogląda film.

Finalnie nie jest to kiepski thriller, a to już coś. Ma sprytny, społecznie zaangażowany pomysł, jak u Jordana Peele'a, ale w wykonaniu brakuje urozmaicenia i większej kreatywności. Potwór tak samo straszy od pierwszych do ostatnich minut i trochę się opatrza po połowie filmu. Ale jako rozrywka no to się ta produkcja całkiem sprawdza.