Myślę, że Green Book wejdzie do kanonu filmów, które można polecić każdemu. Ten film wyciąga wszystko, co najlepsze z tradycyjnego kina amerykańskiego - klasyczne prowadzenie kamery, przeźroczysta, gładka narracja z precyzyjnym scenariuszem i parą zapadających w pamięć bohaterów.
Ostatni raz tak cieplutko było mi na serduszku podczas seansu francuskich Nietykalnych. Zresztą pod względem koncepcyjnym te dwa filmy mają wiele wspólnego: dwóch bohaterów ze skrajnie różnych środowisk, o skrajnie różnych charakterach powoli się dociera i uczy od siebie.
Film wzrusza, bawi i uwrażliwia. Czego chcieć więcej?
Poza tym, jestem absolutnie zakochana w kreacji Viggo - pierwszy raz widziałam go w roli tak jednoznacznie komediowej i sprawdził się w niej fantastycznie. Już sam fakt, jak przytył do roli, zupełnie zbija z tropu. Oglądanie tego zazwyczaj wysportowanego aktora, jak z apetytem wcina kolejne fastfoody po prostu rozbraja. Ale z tego samego powodu - nie polecam na ten film iść głodnym, bo Tony Wara szybko każe wam tego żałować;p Ja np. po skończonym seansie musiałam natychmiast wybrać się na schabowego wielkości mojej głowy.
Pełna recenzja:
https://www.youtube.com/watch?v=mL0Xsr87h9c