Sam film od strony technicznej bardzo dobry, zagrany świetnie ale ja kompletnie się nie wczułem, nie zżyłem z bohaterami, bo jest mi absolutnie obojetny los ludzi takich jak bohaterka. Szczerze to życzę jak najgorzej.
Miała wszystko by odejść w odpowiednim momencie - ba, tych momentów było kilka. ale ona z uporem maniaka wracała i pakowała się w coraz większe bagno byle tylko udowodnić że...no własnie że co? Mogła spokojnie odejść z tym co miała a miała tego mnóstwo i układać życie i plany wedle własnego uznania. Czym się kierowała? Dlaczego tą głupią ambicję, inteligencję, wiedzę wykorzystała w taki sposób? Co to dawało poza kolejnymi uzależnieniami i rujnowaniem zdrowia psychiczego i fizycznego? Co za bezsens.

Nie była to postać z jakiejś patologii czy niziny społecznej. Biedota, która musiała torować sobie drogę na szczyt. To była zepsuta, chciwa do granic możliwości baba, która dostała to na co zasłużyła. Chciwość chciwość, więcej, więcej nachapać się do granic - a najbardziej mnie rozwaliło to przemówienie na koncu do Idrisa "bo imię to wszystko co mi pozostało" Ha! Mimowolnie wybuchnąłem śmiechem. Jakie imie ci pozostało? Co za bełkot. Irytująca do granic i tylko dlatego że aktorsko i realizacyjnie wyglądało to bardzo dobrze dam 6/10