PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=774747}

Gra o wszystko

Molly's Game
7,2 47 191
ocen
7,2 10 1 47191
6,3 30
ocen krytyków
Gra o wszystko
powrót do forum filmu Gra o wszystko

Nie ufam temu.

ocenił(a) film na 6

Podobno Molly Bloom podobał się film. To nie jest dobra wiadomość. Wolałbym, by się wkurzyła za wizję reżysera niezgodną z jej wersją. A tak nie było. Sorkinowi zabrakło odwagi.

Film usprawiedliwia Molly gdzie tylko może, a nie taki powinien być zamiar. Zrobiono z niej ofiarę. I lojalną obrończynię graczy. Te motyw zdenerwował mnie najbardziej, zwłaszcza obawa Molly o zniszczenie rodzin wpływowych graczy. Czysty facepalm! Bogate gnoje przegrywają miliony, a Molly martwi się o to, że ich rodziny to zaboli, i dlatego nie podaje nazwisk. No way!

Podobnie jest z jej nieświadomością w kontaktach z mafią. Nie wierzę w to, że była przypadkową ofiarą, a film robi wszystko, by tak to pokazać.

Ciekaw jestem prawdziwego powodu jej milczenia, ciekaw jestem prawdy o niej. Sorkin chyba za bardzo polubił Molly, by o tym opowiedzieć.

Film na 7, może i 8. Ale daje 6. Wolałbym, by film o Molly nie był aż tak zapatrzony w wersję bohaterki, bo wg mnie jej wersja to ściema.

6/10

ocenił(a) film na 5
michal.2907

W punkt napisane - mam takie same zarzuty wobec tego filmu i oceniam go nawet niżej,bo tylko na 5.

ocenił(a) film na 7
michal.2907

Pewnie w tym wszystkim chodziło tylko o jedno....

ocenił(a) film na 7
michal.2907

Skoro nie znasz prawdy o tych wydarzeniach, to na jakiej podstawie oceniasz ich prezentację jako fałszującą historię? Na podstawie z góry przyjmowanej maksymy życiowej - nie ufam, świat taki nie jest? Ale przecież Ty nie wiesz jaki jest świat, tylko wiesz, jaki bywa. Nawet nie wiesz, czy zazwyczaj taki bywa, tylko tak Ci się wydaje (generalizacja z niewielu przypadków). Zatem, powtarzam pytanie - skoro nie masz wiedzy, co stwierdziłeś w swoim komentarzu, to na jakiej podstawie sądzisz, że tak nie było? Czy może jednak nie sądzisz, że tak nie było? Sam nie mam ani podstaw aby wątpić w rzekome motywy M.B. ani aby uznać wierność filmu w tym aspekcie. Dlatego przyjmuję rzecz jak jest zaprezentowana, nie wydając sądu, że tak z pewnością było. Ale dopóki nie zapoznam się z dobrymi racjami, będącymi podstawami powątpiewania - nie jt tak, że wątpię. Twoją postawa wydaje się być irracjonalna i uprzedzona.

ocenił(a) film na 6
Uh_Huh

Statystyczna psychologia. Skoro bohaterka bez przerwy powtarza, że to nie jej wina / nie mam z tym nic wspólnego / to przypadek / ja tu tylko sprzątam, to jest duża szansa, że to bzdura. Drugi argument to kwestia wizerunkowa. Ona sporo zarobiła na tej historii. Sprzedała siebie, a sprzedawanie siebie ma to do siebie, że lepiej jest, gdy się siebie sprzedaje w lepszym świetle.

Swoją postawę nazwałbym nieufnocyniczną. To ogólnie dość zdrowe podejście do świata, tak sądzę.

ocenił(a) film na 7
michal.2907

1. "Skoro bohaterka bez przerwy powtarza, że to nie jej wina / nie mam z tym nic wspólnego / to przypadek / ja tu tylko sprzątam, to jest duża szansa, że to bzdura". Poprzednik tego zdania jest fałszywy. Ani nie jt tak, że bohaterka filmu wypowiadała takie twierdzenia, ani tak film jej nie przedstawia. Natomiast pojawiają się w filmie twierdzenia o jej winie, wypowiadane przez jej postać.
2. Ale nawet, gdyby Twoje rozumowanie było oparte na prawdziwej przesłance, to wniosek, reprezentowany przez następnik - nie wynika. I jak już - nie "bzdura", a fałsz. Ale wysokie prawdopodobieństwo wystąpienia zdarzenia nie wyklucza, że ono jednak nie wystąpiło. Inna rzecz, że historii nie uprawia się metodami statystycznymi ani jak to określasz "za pomocą statystycznej psychologii". historia to jest nauka idiograficzna, o pojedynczych przypadkach, dlatego wiedzę na temat tych przypadków zdobywa się badając konkretne przypadki w ich uwarunkowaniach lub kontekście. Wyjaśnij statystycznie dlaczego Mickiewicz tak a nie inaczej ukonstytuował postać Telimeny albo dlaczego taką konkretną, a nie inną relację do Rosji zajął ostatni król Polski. Powodzenia.
3. Drugi argument popełnia ten sam błąd nieuzasadnionej generalizacji. Jest sformułowany pod tezę i bez znajomości faktów. A przecież ma być wyjaśnieniem. Gdybyś miał np. wiedzę dotyczącą konkretnych zdarzeń, że ona kierowała się nie raz kryterium korzyści w przedstawianiu faktów o sobie, plus wiedzę, że zmieniała opis swoich działań dla osiągnięcia korzyści - wówczas można by starać się taki arg/rozumowanie sformułować. W przeciwnym wypadku - to jest czysta spekulacja, bez podstaw w znajomości rzeczy i bez gwarancji prawdziwości wyniku.
4. W zadnym wypadku nieufność połączona z cynizmem nie jest zdrowym podejściem do rozumienia ludzi i ich działań. Nie mam pojęcia co to by miało znaczyć, że jest zdrowym podejściem do rozumienia świata. Jeżeli zdrowy oznacza - dający szanse na pozytywne relacje albo odkrywający prawdziwe motywy, to Twoje podejście jest niezdrowe. Działając na podstawie lęku przed stratą nie stracisz tego, co by wydawało Ci się posiadanym trwale dobrem, ale też żadnego dobra, w tym trwałego, które mógłbyś znaleźć gdybyś mniej się bał i ryzykował - nie osiądziesz. Wielkich strat mieć nie będziesz - poza straconą szansą na interesujące życie. Wszelkie tego typu abstrakcyjne reguły, o ile nie są dostosowywane do znajomości konkretnych warunków, są szkodliwe. Zasługującym na zaufanie należy ufać, niezasługującym - nie ufać. Kto jest kim? To należy nauczyć się rozpoznawać, co przychodzi z wiekiem, wiedzą, doświadczeniem. Zaś motywy działań bywają różne, u tych samych i u innych osób odmienne, a zazwyczaj złożone i niejednoznaczne jt który dominuje.
5. Ale co to ma do rzeczy w kwestii wiarygodności opowieści z filmu? Jeżeli pytamy się o wiarygodność, trafność opisu vs. niewiarygodność, podkoloryzowania nie możemy stosować naszych światopoglądowych maksym, tylko znajomość faktów. I to nie jest kwestia zdrowego podejścia do życia, tylko właściwej metody poznania rzeczy.
Podsumowując; nie masz podstaw do swoich sądów, a my nie mamy powodów, aby sądzić, że to prawda, a oceny trafne. Z wiedzą nie mają nic wspólnego. To czy warto je podzielać?

Pozdr.

Uh_Huh

nikt nie zna poza nią samą co nią powodowało i jaki miała prawdziwe zamiary, obawy i czego się lękała, zgadzam się z tym cukierkowym obrazem niestety Sorkin tak robi wszystkie filmy, cukierkowo opowiada o głównym bohaterze, widziałem jego kilka filmów Moneyball też i wszędzie zauważyłem, że jego postacie są takie właśnie ugłaskane, jak z Harlequina. Powinien się zagłębić ostro wyszukać połączeń między ludźmi postawić wnioski seks, drug i rokendrol i jechać z koksem. Ale on nie ma jaj na to.

ocenił(a) film na 6
michal.2907

Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.
IMHO historia wygladzona, a wyrok taki a nie inny... bo za dużo karier ze szczytów by się posypało

michal.2907

w pokoju adwokata Molly mówi, że już kilka propozycji z Hollywood miała żeby zekranizować jej książkę ale się nie zgodziła, jak wiemy Sorkin się zgodził. Moim zdaniem w kuluarach życia Hollywood jak i śmietanki biznesowej USA doskonale znają jej historię. Możliwe, że Sorkin przemycił dla widza właśnie informację, że film jest stronniczy na rzecz Molly właśnie ta scena to ukazuje i że wszystko co się później mówi i dzieje w pokoju adwokata jest tylko i wyłącznie tym co chciała Molly a nie prawdziwą historią która się tam wydarzyła. Sądzę, że warto sobie jeszcze raz zobaczyć film i co się tam dzieje i o czym mówią te wszystkie informacje o które pyta i mówi adwokat możliwe, że jest prawdą a to co mówi Molly właśnie jest przekłamaniem przez Molly.
Następna sprawa. Molly widać, że kompletnie nie ma przyszłości ona broni tylko i wyłącznie tego żeby nie stracić klientów i wiarygodności w tych kręgach zaznała takiego życia i wie, że na tych ludziach może zarabiać.
Sądzę, że w tej chwili Molly dalej prowadzi pokerowy salon dla bogatych nie jest to niezgodne z prawem przecież tylko pobieranie prowizji jest w niektórych stanach nielegalne jako hazard.
Cały film koncentruje się na pokazaniu jak bardzo lojalna jest Molly moim zdaniem jest to pewnego rodzaju zamiar udowodnienia swojej wiarygodności a nie biografia.
Molly szukała frajera reżysera który ukaże jej wiarygodność i znalazła Sorkina.
No i mamy film. Dla mnie słaby film.

ocenił(a) film na 7
michal.2907

Film jest adaptacją jej opowieści, więc nic dziwnego, że opowiada jej punkt widzenia.
Ponadto w filmie jest taka scena w której adwokat pyta ją gdzie są teraz jej przyjaciele, których próbuje chronić. Całkiem możliwe, że przyjaciele w zamian za milczenie przyszli jej z pomocą finansując realizację tego filmu. Przecież było tam kilka wpływowych postaci z Hollywoodu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones