To dziwne (czy raczej godne ubolewania), że taki świetny ( i prawdziwy - może właśnie ZBYT prawdziwy?) film Agnieszki Holland nie ma polskich napisów (angielskie można znaleźć w necie:) i, jeśli dobrze rozumiem, ktoś zadbał o to, by był nieznany szerzej pojętemu polskiemu odbiorcy.
Ten film był tzw. filmem otwarcia na trwającym obecnie Festiwalu Filmów Żydowskich i polski napisy miał
Ale to film z 1985 roku - czyli sprzed z górą ćwierć wieku. Trochę późno doczekał się tych napisów...
Ale cóż. Cieszę się, skoro tak. Lepiej późno, niż wcale.
Masz rację. Żenujące jest to,że w Polsce w ostatnich kilkudziesięciu latach powstało mnóstwo świetnych filmów,które albo są zapomniane albo nieznane szerszemu gronu odbiorców. Przypomnę tylko, że "Rękopis znaleziony w Saragossie" został odnowiony dzięki staraniu między innymi Martina Scorsese. Wstyd.
Co jest takiego ZBYT prawdziwego w tym filmie? Że postacie nie są papierowe? Trochę mało jak dla mnie.