Uwielbiam filmy z takimi zakończeniami. Nie ma jak zaskoczenie.
Przyznam się jednak że pod koniec na kilka chwil znienawidziłem kobiety.
Kobiety które to obejrzały poczuły pewnie coś zupełnie innego - dumę i siłę. Poczucie
sprawiedliwości.
Ten film dowodzi że panie walczą ostrzej niż faceci. Nie używają pięści, przekleństw, siły
fizycznej. Korzystają z broni o wiele bardziej bolesnej i wyrachowanej. To taka emocjonalna,
toksyczna partyzantka. Powolne podgryzanie/nakłuwanie słabych punktów. Potrafią tak walczyć
bardzo długo aż do całkowitego psychicznego wyniszczenia wroga. Wiedzą przy tym jak
udawać, grać, kamuflować się, prowadzić podchody, manipulować.
Cóż, z nimi źle ale bez nich jeszcze gorzej;)
7/10.
Jak i bez sensu. Już nie mówiąc o tym jak zwykła kura domowa okazuje się skończoną socjopatką i psychopatką z IQ powyżej 160 w dodatku pozbawionej naturalnych reakcji. Do tego mąż kochanki również taki sam.
Ten film to 1 wielki żart.
To nie była zwykła kura domowa Z rozmowy w samochodzie dowiadujemy się, że przerwała karierę (fotografa) w związku z wychowywaniem dziecka Poza tym nie sądzę żeby IQ spadało przy każdym ugotowanym obiedzie.
Słuszna uwaga. Może dość prowokacyjnie się wypowiedziałem. To nie była w żadnym stopniu ważna część mojej wypowiedzi i nie taki był jej cel.
Niestety taka prawda. Sęk w tym, że ja znienawidziłem kobiety już jakichś czas temu. Będąc w kilku relacjach z kobietami, dwóch poważnych związkach i spotykając się na setkach randek, nabrałem dużego doświadczenia w rozmowie z kobietami. TEN FILM jedynie podkreśla, jak bardzo zdrada boli kobietę, a z drugiej strony - jeszcze bardziej boli mężczyznę. Nie jestem w stanie wypowiedzieć się z autopsji, bo nigdy nie zdradziłem. To mnie zdradzono - w dwóch związkach, niestety.
Ale wracając do filmu - żona głównego bohatera okazała się dużo gorsza od niego samego. Zresztą wina leżała po obu stronach. W tym małżeństwie widać była ogromną namiętność (znów znam z autopsji), ale niestety małżonkowie nie potrafili ze sobą rozmawiać. Brak umiejętności rozmowy w związku i małżeństwie kończy się przeważnie zdradą albo rozstaniem, niestety.
Na pewno zgodziłby się z Tobą Jordan Peterson :) W kilku wywiadach (co ważne - z kobietami) podkreślił, że kobiety, z natury słabsze fizycznie, nie używają przemocy fizycznej w takim stopniu jak mężczyźni, stąd używają jej psychologicznego odpowiednika. Oczywiście panie przeprowadzające rozmowę nie kryły oburzenia, ale że jak to? Kobiety i przemoc?
Pozdrawiam serdecznie!