Grupa przestępców napada na niezależnych kierowców ciężarówek. Do jednego z nich, Duke'a (Jerry Reed) przyjeżdża jego przyjaciel, ekskaskader Rane (Peter Fonda). Oboje postanawiają walczyć z gangsterami o ład i własną niezależność. Obraz Petera Cartera to przykład filmu z podgatunku trucksploitation. Jednak reżyser postawił bardziej na film kryminalny dziejący się w środowisku kierowców ciężarówek niż pościgi ciężarowe same w sobie. Szalonych pościgów i trzaskających karoserii znanych chociażby z legendarnego "Konwoju" nie uświadczymy tu zbyt wiele. Większy nacisk położono tu na problemy z jakimi musiał się mierzyć niezależny kierowca oraz akcję w postaci strzelanin czy bójek. Sama historia, jak i jej przebieg dosyć sztampowa. Ot ktoś stawia się komuś silniejszemu by udowodnić swoje racje. W tle jest gdzieś też wątek romansowy pomiędzy Rane'm a Pickup (Helen Shaver), który z czasem zaczyna przebijać się na pierwszy plan. Aktorstwo na dobrym poziomie. Bardzo poprawni Jerry Reed i Peter Fonda, który wciąż jedzie na swojej pozycji w kinie zbudowanej na "Swobodnym jeźdźcu', a umocnionej na takich produkcjach jak "Brudna Mary, świrus Larry" czy "Wyścig z diabłem". Równie dobrze zwłaszcza w pierwszej połowie filmu poradziła sobie Helen Shaver, natomiast najbardziej pozytywnie choć w negatywnej roli zaskoczył mnie David Ferry jako Harvey. Muzyki w filmie bardzo mało i rozpływa się gdzieś w tle, zdjęcia tylko średnie, a sama reżyseria to jednak dwie półki niżej niż krwawy Sam. Jeżeli ktoś próbował znaleźć w tym filmie drugi "Konwój" może się zawieść. Jeśli jednak liczy na porządny film z klimatem lat 70 i odrobiną pościgów może być zadowolony. Brakuje mu jednak więcej tłuczonego szkła i pogiętej blachy.