Niestety sam Bale nie pociągnie całości, gdyby nie on, to film byłby całkowicie przewidywalny i nudny. Kolejny odgrzewany kotlet o rywalizacji braci w amerykańskim sportowym sztafażu.
Nie wydaje mi sie żeby chociaż w jednej minucie była w tym filmie rywalizacja braci.
Może bardziej cień zazdrości, chęć uwolnienia się od sławy brata, przebrzmiałej zresztą. Film kiepski, wszyscy bohaterowie strasznie antypatyczni, może poza Micky. Od początku wiadomo jak się skończy. Siedzisz i oglądasz i wcale nie angażujesz się emocjonalnie.
Trudno się z tym zgodzić.
To Bale miał "łatwiej", gra ekstrawertyka, wszystko na wierzchu, zawsze na pierwszym planie, nie daje nikomu dojść do słowa. Schowany za nim, grający introwertyka, a więc na drugim biegunie, Mark Whlberg wypada wprost kapitalnie. Gra nienachalnie, subtelnie, jest zupełnie wycofany, skromny, wrażliwy. Wspaniały.
https://www.youtube.com/watch?v=OELFAF76DEU
https://www.youtube.com/watch?v=s2pqELFTepw