dokładnie taki, jak Eurowizja - ekstremalnie kiczowaty, uroczy, pełen otwartości i brokatowego wariactwa. Ogromnie szanuję, że Amerykanie zrobili film o Eurowizji, puszczając oczko, ale nie wyśmiewając tego zjawiska, a wręcz oddając mu swoisty hołd. Pozycja obowiązkowa dla każdego fana tego dziwnego muzycznego wydarzenia ;) Volcano Man, Double Trouble, Lion of Love i oczywiście Ja Ja Ding Dong jadą ze mną na wakacje :D