To jest kino, które preferuję i które kocham. Kino dla wybranych, niekochane i
niedocenione przez jednostki. Nie dla mas, może zarazem niedoskonałe, ale
poruszające i powalające swoim realizmem.
Jest to jeden z tych filmow, ktorych przekaz wykracza daleko poza jednorazowa, prostą
interpretacje. I wreszcie jest to obraz, ktorego pojecie potrzebuje wiecej niz doczekania
zakonczenia.
Niesamowicie mocny. Mnostwo mysli, w czasie seansu przychodzilo mi do glowy. Wrecz,
niczym dobra ksiazka. I pomimo tego, ze teoretycznie nic sie nie dzialo, ani na chwile nie
moglem oderwac wzroku i przewinac chocby o kilka sekund.
Zdeycdowanie nie jest to kino dla tłumów.
Dokladnie taki rodzaj, refleksyjnego, wielkiego w swoim przekaznie, filmu - preferuje!
Szczerze polecam dla co bardziej ambitnych kinomanow!
Zgadzam się w pełni z Twoją opinią, szkoda, że ten film dosyć szybko uległ zapomnieniu, i bardzo trudno go znaleźć. Mnie się to udało i jestem usatysfakcjonowany z seansu, bo o filmie wiedziałem już od parunastu lat. Obok "Więzów miłości" (oryg. Jude) jest to drugi film, który zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, dzięki kreacjom Neesona i Arquette. Te dwa filmy są do siebie pod pewnymi względami bardzo podobne, a konsekwencje wyboru głównych bohaterów w obu przypadkach tragiczne, co jednak czyni te historie tak poruszającymi a zarazem realnymi.