Krótki wpis, wręcz wpisik - nie wiem, czy tylko ja tak miałem, ale były dwa momenty w których totalnie mnie wybito z wczuty.
Konkretniej te chwile, w których są lata 50, lub już 60 i nagle nie wiedzieć dlaczego, gra współczesna muzyka w tle. Ja rozumiem, że film dla mojego pokolenia i dla uświadomienia go. Nie mniej te dwie piosenki, totalnie wybiły z rytmu ja chwilę. Co nie znaczy, że były złe, bo nie były - szczególnie utwór Denzela Curry.