Lepszy o Elvisie jest "Elvis" z 2005 roku a podobno najlepszy ten z Kurtem Russellem.

Zarówno Priscilla jak i Lisa stwierdziły na swoich portalach społecznościowych, że ten film najbardziej jest wierny prawdziwej historii i idealnie pokazał Elvisa. To jak ten tytuł przyjął się w Cannes też wiele mówi o odbiorze. Trzymam się ich opinni, aczkolwiek zapoznam się z innymi biograficznymi pomysłami na przedstawienie tej ikony. :-) Póki co kilka godzin po seansie, nadal nie mogę dojść do siebie. :D

Ładnie napisane. Niesamowite jak Butlerowi udało się oddać pasję i charyzmę, jaką niewątpliwie miał na scenie Elvis i jakim był granatem dla konserwatywnego społeczeństwa.

Ależ to jest szczęście, że udało się znaleźć aktora tak podobnego do Elvisa, który dodatkowo ma talent. Ja oglądając film nie miałam poczucia, że to oszustwo, to było dobre i mam nadzieję, że zgarnie masę nagród on i film.

podobny jak podobny sprawa dyskusyjna..ale nauczyl sie miki usmiechu expresji muzycznej jako malo kto - i to mnie przekonalo do dobrego wyboru aktora. ma potencjal na film poszedlem jako sceptyczny wieloletni fan E.P. ..wyszedlem z kina i wiem ze sie mylilem ..nie podobalo mi sie jednak gloryfikowanie czarnoskorych i rap - po jaka cholere wspolczesna muzyka ?

Chyba oglądaliśmy inny film. To nie biografia Elvisa- bo jego życie i twórczość to tło do relacji muzyk-manager! Po obejrzeniu tego filmu nie zainteresowałabym się ani Elvisem ani jego muzyką.

Miałem takie samo uczucie i to mimo że Butler wręcz oderwał głos, jak i ruchy Elvisa wręcz jeden do jednego. Natomiast film mocno traci na tym, że skupia się bardziej na relacji z jego menadżerem niż chociażby na wątkach kulturowych te tylko były jedyne lekko liźnięte, a przecież to też ugruntowało kim, stał się Elvis i jaką muzykę wykonywał. Moja ocena punktowa wiec jest taka sama jak twoja szkoda, bo nie da się ukryć, miałem większe oczekiwania, chociaż już po pierwszych zapowiedziach one zmalały a film niestety utrzymał moje obawy .