Film ten mógłbym porównać do kolejki górskiej, w której miast wysokości na jakiej się znajdujemy zmienia się moje zainteresowanie. Na początku mamy kompletnie nieciekawe i wręcz stereotypowe załatwianie spraw zagranicznych przez tajne służby USA (znaczy zasadzić półkilometrowy krater w miejscu gdzie MOŻE się ukrywać terrorysta albo gdzie MOŻE znajdować się inne szatańskie ustrojstwo.... może :P). Potem na scenę wchodzi Shia LaBeouf, koleś którego grę tolerowałem wyłącznie w serialu "Even Stevens", jak zwykle nieinteresujący i płytki

I nagle kolejka jedzie w górę, kiedy na scenę wchodzi tajemniczy głos z telefonu. Muszę powiedzieć, że chęć odkrycia tajemnicy z nim się kryjącej trzymał nieźle w napięciu, przez co te wszystkie sceny akcji oglądało się całkiem przyjemnie.

No ale wszystko co dobre zawsze się kończy. Z szalonej jeździe po pętlach i zawiasach tej kolejki wróciliśmy do sekcji dla emerytów i tam już pozostaliśmy już do końca. Kiedy już się wydało, że głównym przeciwnikiem naszych bohaterów jest komputer, który po wykorzystaniu gościa chciała się go pozbyć już w sumie można było przewidzieć zakończenie i już nie być niczym zaskoczonym (a został jeszcze do obejrzenia kawał filmu). Gdyby chociaż okazało się, że jest ona na równi z legendarnym HAL 9000 z "Odysei Kosmicznej", ale gdzie tam!

Zakończenie było całkowicie przewidywalne. Nie pokusili się na koniec na żadnego wykwintnego plot-twista, jak chociażby jak ten z filmu "Telefon". Miast niego walnęli jeszcze pompatyczną przemowę w stylu "Szpiegowanie naszych obywateli nie jest złe, tylko musimy bardziej uważać.... A no i 'Murica and Freedom ."

Średni film, którego raczej już nigdy ponownie nie obejrzę. 5/10