Film nie jest wierną kopią książki "Kwiat kalafiora" i "Ida Sierpniowa". Jako, że czytałem Jeżycjadę, to widzę błędy w tym filmie. Mieszkanie nie wyglądą, tak jak powinno, wystrój jak w typowym M-4, u Musierowicz miało się wrażenie, że w mieszkaniu stoją stare meble, tworzące specyficzny ciepły klimat rodziny Borejko.
Ale
oceniam ten film jako film, udaję, że nie znam powieści. Tyle ciepła ile w nim jest, nie widziałem w żadnym innym. Cały film jest praktycznie o kłopotach, typowo życiowych. Nie jest on cukierkowy. Jednak pośród tych problemów czuć to ciepło. Szczególnie w ostatniej scenie, gdzie goście schodzą się na przyjęcie dla Ignacego Borejko. Tyle ciepła ile tam jest, mogę te scenę oglądać w nieskończoność .