PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=144985}

Dziwna miłość Marty Ivers

The Strange Love of Martha Ivers
7,3 641
ocen
7,3 10 1 641
6,5 4
oceny krytyków
Dziwna miłość Marty Ivers
powrót do forum filmu Dziwna miłość Marty Ivers

Niedosyt

ocenił(a) film na 7

Jest dobry ale mógł być świetny. Są tutaj dwa poważne mankamenty - reżyseria i wstęp. Początek historii jest bardzo słaby ze względu na nieprzekonujące postaci dzieci i rozgrywające się tam wydarzenia. Reżyser był chyba przekonany, że to sztuka teatralna a nie film, ponieważ sceny lutowania po mordzie nawet nie próbują udawać realizmu. Jeden macha ręką, drugi się przewraca i tyle. Szkoda również, że nie zastosowano bardziej dostrzegalnej stylistyki czarnego kryminału. Bardziej to wszystko zalatuje melodramatem psychologicznym. No właśnie, psychologia bohaterów robi wrażenie. Są odpowiednio rozwinięci, można zrozumieć ich lęki, pragnienia i motywacje. Fabuła ładnie się rozwija, a i punkt kulminacyjny niczego sobie. Zaskoczył mnie Van Heflin, dotychczas widziałem go w niemrawych rolach (Jeździec znikąd, 15:10 do Yumy). W tym filmie znakomicie odegrał cwanego, pewnego siebie Sama. Kirk Douglas w swym debiucie dotrzymuje mu kroku, a niektóre sceny wręcz kradnie w roli tchórzliwego, mającego problemy z alkoholem Waltera. Barbara Stanwyck także pokazała klasę w złożonej kreacji tytułowej Marthy. Jedynie Lizabeth Scott wyraźnie odstaje od tej trójki. Polecam przede wszystkim dla aktorów.

ocenił(a) film na 7
rzyczki

Mógłbym się zgodzić, gdyby nie trzy rzeczy, które widzę zupełnie odwrotnie. Wstęp moim zdaniem był doskonały, Janis Wilson wcielająca się w młodą Martę Ivers wypadła przekonująco, w ogóle odnosiłem wrażenie, że skądś aktorkę kojarzę, ale widzę, że kariery jednak nie zrobiła. Sam pomysł, jak i realizacja prologu jest moim zdaniem bardzo dobra, do wspomnianego przez Ciebie "lutowania", które nie wypadło realistycznie. Postać pani Ivers również upiorna, gdyby twórcy kontynuowali wydarzenia sprzed lat, czyli skupiając swoją uwagę na niej, to mógłby powstać kultowy thriller, który dziś wymieniany byłby w rzędzie najlepszych dzieł lat 40-tych, bo podstawy ku temu były. Scenarzysta poszedł jednak w inną stronę, co nie jest koniecznie zarzutem, bo dalsza część filmu również przypadła mi do gustu, aczkolwiek zwłaszcza pod koniec, przekombinowali z kolejnymi to zwrotami akcji. W każdym razie druga rzecz, z którą się nie zgodzę, to Lizabeth Scott. Jak dla mnie wypadła... najlepiej z całej czwórki. Potrafiła przykuć moją uwagę i kradła sceny, w których akurat występowała. Z urody przypominała mi Lauren Bacall, ale niestety widzę, że kariery jej mogła jedynie pozazdrościć. Szkoda mi niezmiernie. No i ostatni mankament - Barbara Stanwyck z kolei wypadła moim zdaniem niezbyt przekonująco, szczególnie zraziły mnie dwie sceny, w których sprawiała wrażenie, jakby miała się zaraz... roześmiać. A nie o to chodziło.

ocenił(a) film na 7
Pauleta

Rzeczywiscie Scott to wierna kopia Bacall, zreszta nawet grala z Bogartem. Ponoc jej homosexualizm spowodowal, ze nie trafila do 1 ligi aktorskiej na dluzej.

ocenił(a) film na 8
rzyczki

Nie oglądałem pierwszych 30 min, tuż do przybycia przyjaciela sprzed lat, dlatego może moja ocena jest wyższa.

To co zobaczyłem było naprawdę niezłe. Trudno ten film nazwać arcydziełem, ale jeśli ktoś się skusi na seans, to nie zmarnuje czasu.

W pozostałych punktach zgadzam się z autorem wątku. Może tylko - dla mnie cała trójka była bardzo dobra, a i debiutant w ostatniej scenie pokazał, że ma to coś i zwroty akcji nie były przekombinowane. Może tylko niedopracowane reżysersko?

Chętnie zobaczyłbym ten film we współczesnej wersji.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones