To zupełnie inna historia, choć występują w niej Martin i kilku innych bohaterów z powieści. Nie wiem dlaczego twórcy filmu, stworzyli własną wizję historii Martina Edena. Może brakowało im praw do ekranizacji oryginału, więc popuścili wodzy fantazji? Tak czy owak, ta ich alternatywna historyjka nie jest w sumie taka zła. To taka mniej przygnębiająca wersja z happy endem.. Oczywiście jeśli ktoś jest fanatykiem powieści, a znam takich, to radzę ominąć to dziełko szerokim łukiem.