Nie będę ukrywał- lekko się zawiodłem. Jeżeli chodzi o Bunuela, myślę że lepiej dowalił burżuazji w "Aniele zagłady" oraz genialnym "Widmie wolności". Tutaj, luźne scenki, wyśmiewające arystokratów są także niczego sobie, ale bardziej moją uwagę przykuł surrealizm. Pod tym względem film jest wprost idealny. Nigdy nie wiadomo co tu jest snem, a co jawą, a niektóre wizje bez powodu zostają wplecione w opowieść. I to jest piękne. Autor "Psa Andaluzyjskiego" wraca do korzeni i pokazuje że jeszcze umie się bawić absurdem, niejednokrotnie gwarantując frajdę z oglądania. Tutaj nie wszystko musi mieć swój sens, by pasowało do kompozycji. Dlatego ten seans był wyjątkowy.
Z boxu Bunuela został mi jeszcze tylko "Mroczny przedmiot pożądania". Jak na razie to bardzo udany zakup i wielkie brawa dla polskiego wydawcy...