PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=5276}

Dyskretny urok burżuazji

Le charme discret de la bourgeoisie
7,7 13 123
oceny
7,7 10 1 13123
8,2 25
ocen krytyków
Dyskretny urok burżuazji
powrót do forum filmu Dyskretny urok burżuazji

Filmwebowi burżuje?

ocenił(a) film na 5

Czy to po prostu głos masy się tu odzywa, tej aspirującej do wielkiej etykietki przy błachym bibelocie. Piszę ja do Was ludzie umotywowany niezrozumieniem motywów waszego uwielbienia owym obrazem oraz osobistym brakiem pełnej akceptacji wyżej omawianego filmu, któremu przypisuje się stos zaszczytnych epitetów. Nieudokumentowanych, niepotwierdzonych, czasem nieprawdziwych. Innymi słowy: piszecie tutaj o Freudzie, o psychoanalizie o wymogach intelektualnego zaangażowania (jeśli ów fakt jest podkreślany zakładam, że owo zaangażowanie musi mieć rozmiary pokaźne), ale nikt z Was nie daje odczuć w stopniu najmniejszym gdzież te elementy sie pochowały. Czyżby genialne przeczucie, szósty zmysł, ewentualnie powtórka po koledze przedmówcy? Ale do rzeczy ...
Stawiam siebie na wstępie przy nieco odmiennym punkcie obserwacji i poglądów, nie pojmując ukrytych zamierzen reżysera, nie znając jego całej filmografii. Nie kultywując go w końcu, choć nie jedną szansę już miał. Cóz więc takiego jest w twórcy, który raz po raz szpikuje widza tym samym - kpiną. Zacznijmy jednak od początku (pssst). To piwo ... Czyli konsumpcja. Jedyną klamrą opasającą ów film, zbierającą go do kupy jest wspomniana konsumpcja. W moim przypadku kolejne rozpoczęte piwo, w przypadku zaś postaci filmowych przerózniste przysmaki, czy to w stanie stałym czy ciekłym. Wszystko skupia się na posiłku, jakże wystawnym i istotnym, który pełni tutaj rolę integrującą ludzi, nie raz w przypadku burżui jego typ jest etykietą jakości ludzi, którzy nim częstują. Głownym celem więc jest ustalmy owa konsumpcja, do której z róznych powodów przez cały film dojśc nie może, co z kolei jest zmorą dosłowną i w przenośni naszych ekranowych 'herosów'. I to na dobrą sprawę jest wydaje mi się głownym atutem filmu, bo jako jeden z niewielu konkretów zachęca do dalszego oglądania. Cała reszta zaś ... no właśnie - reszta jak to reszta, z reguły nic konkretnego jawi mi się w tym uroku dyskretnym jakoś nic szczególnie konkretnego, jako mglista wizja nie wiadomo czego, gdzie widać od czasu do czasu coś śmiesznego, coś załóżmy ambitnego ale tylko na moment. Moment z instynktem w roli głownej. Moment na dobrą sprawę autonomiczny, bo nie zamierza mieć nic wspólnego chociażby z zakończeniem tak wynoszonym pod niebiosa przez niektórych, które tak na prawdę bez NADINTERPRETACJI jest nijakie. Cóz bowiem ono sugeruje, co w nim takiego niezwykłego. Przyznam się osobiście, że gdyby nie szum samolotu nie wiedziałbym co z nim począć, kompletnie. Film więc ustalmy rozbabrany niczym gówno pod kołami samochodu i to własnie nierzadka wytyczna surrelaizmu jakim częstuje nas, konsumentów pan Luis. Wszystko fajnie, czasem zabawnie, czasem zabawnie z podtekstem, ale moja pretensja tyczyć się będzie kpiny bezpodstawnej wobec rzeczy wielkich, które zdarzają się u Bunulea z tego co dostrzegam częściej niż raz w karierze jego jako reżysera. Jawi się tutaj widzowi bowiem dramat groteskowy jak tu ktoś 'zapodał', ale dlaczego miłośnik kina musi to przyjmować jako zaletę filmu? Degradacja wszystkich dotychczasowych wartości kina (załozmy że choć części) do poziomu błazna bez ambicji i zdolności? Dlaczego to ma być takie zabawne i piękne? Dlaczego określać mianem klasyki coś co nie powinno mieć z nią nic wspólnego. Ten film nie posiada klasycznej fabuły, nie posiada muzyki, co jest 50%'ową częscią kina dla mnie! Jest cichy, przypomina marę senną z jakimś tam załózmy sensem, pozbawionym magii kina, bo skupionym jak to zwykle u Bunuela na przyziemnej krytyce. Krytyce prześmiewczej. Kpinie. I tu pojawia się sęk mojej odrazy to tego filmu, czy twórczości tego reżysera, czyli bezpodstawna krytyka i kpina z wartości wielkich. Tak częsta i tak nasilona, że przedstawiająca owe wartości w krzywym zwierciadle sugerując, że tak właśnie wyglądają na codzień. Mam tu na myśli księży, wiarę, ludzkie sumienie, inteligencję ... Bunuelowi brakowało wiary w człowieka, za co jestem na niego zły. Łatwiej bowiem coś seryjnie krytykować, wychwytując tego wady niżli w umiejętny sposób bronić, czy pouczać. U Bunuela nauki nie widzę, a podejmowane tematy wydają się owej nauki potrzebować. I z tego właśnie względu stwierdzam, że filmem zachwycać mogą się jedynie ludzie małowrażliwi, pokrzywdzeni przez los poszukując w nim psychicznego rewanżu ich świadomości. Podsumowując: wielkie kino wygląd inaczej. Jest zdecydowanie bardziej przyjazne dla ducha. Poza tym: co to za mistrz kina, którego jedynym atutem jest wiecznie powtarzany element surrelaizmu. Fakt, ciekawy i ładny ale ... truidno nazwać człowieka który nauczył się skutecznie grzebać w nosie wyjątkowo wartościowym czynnościowo.

ocenił(a) film na 10
Harry

używaj akapitów, bo nie chce się tego czytać.

ocenił(a) film na 5
kalafior_2

Aż dziw, że cos takiego napisałem. Zupełnie nie pamiętam.
A ty waść nie czytaj jak nie chcesz. Akapit nie będzie w stanie zmienić treści tekstu, a książka to to nie jest.

ocenił(a) film na 10
kalafior_2

To prawda, też poległem dosc szybko, gdy akapitów brak :D

ocenił(a) film na 8
Harry

Bełkot uprzedzonego. I to jakże retoryczne pytanie z przedostatniego zdania! Doprawdy, to jak zarzucanie Rembrandtowi, że całe życie malował światłocieniem i w związku z tym nie był wielkim mistrzem.

ocenił(a) film na 5
the_boutique

Heh, no coś w tym jest ;)
Sprawa przedstawia się jednak tak:
- uprzedzenie skądś się zawsze bierze, a moje jest w pełni uzasadnione. Nie omijam filmów Bunuela, a oglądając kolejne znów się na nich zawodzę
- nie można porównywać filmu do malarstwa, choć rozumiem aluzję. Chodzi o to, że nie widzę u Bunuela innych plusów. A ładne wplatanie surrealizmu w obraz filmowy to nie wszystko. Jest kiepski w wielu innych aspektach sztuki filmowej.

ocenił(a) film na 8
Harry

Cóż, mogę jedynie powiedzieć, że znając odrobinkę Bunuela jako osobę ('odrobinkę' to nie jest bynajmniej ironia, ile tak naprawdę jest nam w stanie powiedzieć o człowieku autobiografia), śmiem twierdzić, że sprawiłbyś mu swoim oburzeniem przyjemność :) Właściwie on tak rozumiał surrealizm - podważać, naigrywać się, wykpiwać, niszczyć i burzyć konwenanse, i jeszcze pewnie milion innych rewolucji. Swoją drogą zgadzam się z nim trochę, przynajmniej jeśli wkraczamy na grunt "Surrealizmu jako filozofii życia" - właściwie po cholerę żyć tak, "jak należy"? Zakładając, że jesteśmy tylko mięsem, które myśli, a po śmierci gnije w ziemi, to kto czegokolwiek ma nam zabraniać? Choć oczywiście to dyskusja na inny czas i miejsce.
Twoja krytyka dowodzi tylko, że rozumiesz jego filmy, a to, że Ci się nie podobają - inna sprawa, bardzo zresztą subiektywna.

ocenił(a) film na 5
the_boutique

Właśnie widzisz, w tym tkwi sedno. Oryginalnym Bunuela w moim mniemaniu robi jego filozofia, jego poglądy wyrażane za pomocą jego filmów, bardzo często za pomocą surrealizmu. I to co czyni go wielkim jednocześnie mi sie w nim nie podoba. Dlaczego? Bo najłatwiej jest coś wykpiwać, wyśmiewać, mówić, że to jest be, że do dupy. Ale jeśli już to robić to pokazywać co dobre, jak żyć pięknie. Pokazywać czego nie ma dobrego, a nie co jest tylko złe. Nigdy nie lubiłem tego typu ludzi i nie lubię ich w życiu codziennym. Rasowych szyderców, którzy sami nie mają konkretnie zdefiniowanego poglądu o życiu. Oni tylko wiedzą co im się nie podoba. Jestem idealistą i kocham twórców moralistów, rozsądnych nauczycieli. Bo po to jest kino. Zawsze szukałem w filmie człowieka. Czy była to wojna, czy western, czy film akcji porywał mnie kiedy odnajdywałem w nim cos z człowieka. Nie kawałek myślącego mięsa, a istotę zdolną do całej gamy uczuć, istote cierpiącą, w kręgu problemów i rozterek. Marzących dzieciaków, dziadków myslicieli ... Bo tym róznimy się od mrówkojadów, że mamy film, literaturę ...
Czy rozumiem Bunuela? Cały czas mam wrażenie, że tylko połowicznie. Gdzieś jego geniusz musi jeszcze tkwić, ale tego nie dostrzegłem, nikt mi też nie powiedział. Przekonałem się do Bergmana, przekonałem sie do Viscontiego. Tych okrzyczanych mianem wielkich. Ale nie do Bunuela.

ocenił(a) film na 8
Harry

Nie, nie zgadzam się stanowczo na zdania typu "po to jest kino". Kino nie jest po to czy po tamto. Kino jest dla każdego inne i nie może być wpędzane w ramy moralizatorstwa. Kino może być rozmową. A Bunuel, jak każdy twórca nieprzeciętny, po prostu z nami rozmawiał. Czy tylko i zawsze krytykował? Nie sądzę. Mówił prawdę widzianą oczami wrażliwego i ogromnie wszechstronnego człowieka, który doświadczył hiszpańskiej wojny domowej, przymusowego opuszczenia kraju, który studiował z Dalim, Lorcą i który zwyczajnie widział rzeczy po swojemu. A też czy krytyka nie jest wskazaniem drogi? Pokazując negatywny aspekt sprawy, mówimy równocześnie "tak nie można robić!" Poza tym dla mnie kino Bunuela to także namiętność, to także próba zgłębienia psychiki ludzkiej, bo on też widział w nas coś więcej niż myślące mięso (mam nadzieję, że nie przypisałeś moich słów Bunuelowi, nie pisałem ich w jego imieniu ;) ). Wspomniałeś Bergmana - czy on jest dla Ciebie moralizatorem? Pokazuje jak żyć? Bergman to był dla mnie zawsze wybitny przedstawiciel twórcy, który szuka, który pyta. On nic nie pokazuje, to jedynie, że my tak naprawdę nic nie wiemy, ale to już ktoś kiedyś dawno temu powiedział. Rany, bardzo chciałem uniknąć przewlekłej polemiki i wymiany poglądów, ale najwyraźniej moje ostatnie lakoniczne wypowiedzi pozostawiły mi niedosyt :)

ocenił(a) film na 5
the_boutique

Ja też sie nie zgadzam :)
Choć przyznaję, może przesadziłem mówiąc, że kino tylko uczy. Może nie uczy, a powinno, a jeśli nie to choć niech bawi. Twierdził będę równie stanowczo, że kino PO COŚ jest, ponieważ przemawia. Sama rozmowa bez wyciągania wniosków jest bezcelowa. A tu o wnioski chodzi właśnie. Krytyka nie jest wskazaniem drogi, tak samo jak nie jest wskazaniem drogi pytanie (Bergman). Z tym, że tak jak mówię: człowiek, który pyta jest skromny, ten który się naśmiewa i krytykuje w zasadzie bez stopu jest zarozumiały. Bergman ładnie pyta, ale i stawia swoje odpowiedzi skłaniające do refleksji. Poza tym jest autorem surrealistycznej sceny, które bije na łeb wszystkie razem wzięte płody Bunuela, który jest przecież specem w tej kategorii. Patrz "Tam gdzie rosną poziomki".
Poza tym nie uważam też, żeby Bunuel wywlekał na wierzch PRAWDĘ jak to nazwałeś. Bardzo często ludzie którzy taplaja się w syfie są określani mianem prawdomównych. O ten pokazuje wszystko co złe, wali prawdą ludziom w oczy. Bzdura.

ocenił(a) film na 5
Harry

Jest jeszcze trzeci rodzaj kina wartościowego: to które ceni się za jego walory estetyczne, które ani nie bawi, ani zbytnio uczy a którego się doznaje i przeżywa. Tutaj też Bunuel mi nie pasuje :)

ocenił(a) film na 6
Harry

""Jest jeszcze trzeci rodzaj kina wartościowego: to które ceni się za jego walory estetyczne, które ani nie bawi, ani zbytnio uczy a którego się doznaje i przeżywa. Tutaj też Bunuel mi nie pasuje :)" po pierwsze to że TOBIE nie pasuje nie znaczy że tak jest po drugie podziały wartościowego kina na a)bawi b)uczy c)katharsis są troszeczkę śmieszne.

ocenił(a) film na 5
Effendie

Jasne jest chyba, że jeśli człowiek coś wypowiada to wypowiada się za siebie a nie prawi różnego rodzaju dogmatów. W każdym razie jeśli mnie o to posądzasz, to wiedz, że moja mamusia nie wychowała głupich dzieci :)
Jeśli idzie o to drugie, to słówko katharsis jest tu użyte ni w pizde ni w oko, nie widzę związku, wydaje mi sie nie o to chodziło. Nie utożsamiam podziwiania estetyki filmowej ze zmianami duszy i innymi wielkimi rzeczami. Wiąże się to pośrednio ze zrozumieniem i podobaniem się. Jeśli jest to jednak dla Ciebie śmieszne, to i nie tak najgorzej. Lepiej być chyba śmiesznym niż głupim.

ocenił(a) film na 6
Harry

Bonuel jest specyficzny tak jak np magiczny realizm ktoś może powiedzieć że jest bez sensu i beznadziejny bo nie można go podciągnąć pod żadną kategorie, kto inny znowu powie, że jest genialny itd i obaj mają racje dlatego to taka akademicka dyskusja. Co do tej pizdy i katarsis to może nie użyłem tego słowa w najlepszym miejscu ale chodziło mi o to o czym pisałeś tam wcześniej. A i poszanowanie dla Twojej mamy ;p.

Harry

Czysta forma, brak treści. W kulturze obrazkowej surrealizm rządzi.
Też wolę Conrada od Gombrowicza.
Pozdrowienia, Harry

ocenił(a) film na 5
Harry

Sporo czasu minęło odkąd napisałem to 'coś', ale mój stosunek do Bunuela nie uległ zbytniej zmianie. W dalszym ciągu uważam, że jego wielkość jest zasługą przede wszystkim ogromu kontrowersji, jakie się u niego nagromadziły. Pokaż ludzi srających przy stole, a nazwą cię wielkim. I można gdybać dlaczego jedna funkcja fizjologiczna ma tak odmienny wydźwięk od drugiej, choć mają ze sobą przecież tyle wspólnego. Można gdybać, ale odpowiedź na takie pytania zna nawet dwuletnie dziecko. Sztuka dla sztuki, ot co.

ocenił(a) film na 9
Harry

napisałeś że jeśli kino nie uczy to niechże przynajmniej bawi.

a jak dla mnie "Dyskretny urok burżuazji" bywa piekielnie dowcipny. po drugie nie widzę tu żadnej nachalnej krytyki ani burżujów ani księży. może dyskretną i owszem, ale ogólnie film trzyma dystans.

pozdrawiam.

ocenił(a) film na 5
sten44

Może, może. Wtedy najwyraźniej nie odniosłem takiego wrażenia. Zaznaczyc jednak muszę, że nigdy z humorem Bunuela nie kojarzyłem i nigdy humoru u niego nie znajdywałem. Chyba lubię bardziej przyziemne rzeczy.

ocenił(a) film na 2
Harry

Harry - ufff, dzięki Ci że choć jeden sprawiedliwy znalazł się na filmwebie. Jestem tuż po seansie (->ledwo wysiedziałem) i patrze na tematy: wszędzie ahy i ohy a to przecież gówno jest. Owszem niektóre elementy można uważać za atrakcyjne (np. kult konsumpcji, przyrządzanie drinków itp), ale w sumie film kompletnie się nie broni. Jakieś robienie sobie ciągle jaj z śmierci ludzi, z Kościoła i do tego tak żałosne (niczym skecze monty paytona czy jak to ścierwo się pisze...).

Na początku myślałem, że to troszkę fabułą szkatułkowa: podobna do tej z filmu "Rękopis znaleziony w Saragossie" ale nic podobnego, wszystko się rozłazi bez ładu i składu. Ludzie którzy tam doszukują się jakiś wielkich treści, po prostu są zaślepieni i nie widzą, że król jest nagi! Żadna klasyka, żadne arcydzieło.

Na szczęście są ludzie, którzy trzeźwo patrzą na taką "sztukę", zasługującą tylko na kombinacje klawiszy "shift + del".

Harry

Przeczytałam tylko dwa pierwsze zdania, wystarczy. Można męczyć czytelnika bełkotem pseudointeligenckim, ale należałoby przynajmniej nie robić błędów gramatycznych.

ocenił(a) film na 5
shish_kabob

Młody jeszcze byłem, każdemu może się zdarzyć. A Ty co masz do powiedzenia poza tym?

Harry

Bardzo się cieszymy, że już "wydoroślałeś".

ocenił(a) film na 2
Daevid_Allen

daevid_allen - to odnosiło się do błędów a nie treści wpisu, no ale jak dorośniesz to może zrozumiesz...:P

kyle_reese

Wiem, że to nie odnosiło się do błędów we wpisie i odpowiedziach Harry'ego, dlatego pozwoliłem sobie na notkę. Błędy w dobrych wypowiedziach są dla mnie niezbyt ważne, ważny jest sens.
[jestem jeszcze młody, taki niedorosły, ale zrozumiałem] :)

ocenił(a) film na 5
Daevid_Allen

Dokładnie. To, że udaje mi się (być może) pisać zdania nieco bardziej poprawne gramatycznie, nie znaczy równocześnie, że pokochałem Bunuela. Co więcej! Nie lubię go tak samo jak wtedy ;)

Harry

Masz do tego święte prawo. Nie lubisz Bunuel'a, Twoja sprawa, Twój gust i upodobanie. Ja Bunuel'a uwielbiam, i wszystko gra:).

ocenił(a) film na 5
Daevid_Allen

No jasne. Zaś sęk wszystkiego co tutaj tkwi w wymianie poglądów. Niestety większość ludzi, którzy z opinią się nie zgadzają (nietylko tutaj zresztą) ogranicza się do haseł w typie: bełkot uprzedzonego, wydoroślej i tak dalej. To nie zachęca do dalszej polemiki. Co więcej na ogół wychodzi, że krytykanci mają jeszcze mniej do powiedzenia niż krytykowany.

Harry

Obejrzałem i szczerze napiszę że nie jestem tym filmem zachwycony. Z drugiej strony nie mam tez powodu żeby jakoś specjalnie go krytykować. Ciekawie zobaczyć świat z pozycji umysłu autora i tyle. Seansu nie żałuję. Przyznam że bardziej mi przypadło do gustu Widmo wolności, ale i tym obrazem nie wzgardziłem.

ocenił(a) film na 10
Harry

Ładne wplątanie surrealizmu w obraz filmowy? To była świetnie nakręcona ironia (może nawet satyra), która nie wiele miała wspólnego z surrealizmem. Obejrzyj inne filmy surrealistyczne. Jednak mnie one nie grzeją, a ten film był świetny ;)

ocenił(a) film na 8
shish_kabob

W tym gigantycznym poście nie ma ani ładu, ani składu, jest za to przerost formy nad treścią.

Harry

Harry, wielkie dzięki za Twój post.

Ze zdecydowaną większością tego co napisałeś zgadzam się, ale...

Wiele wątków w tym filmie mi się nie podobało. podobnie jak ty uwielbiam moralitety i zawsze lubiłem bohaterów, którzy mają coś do powiedzenia, a nie jedynie pełnią rolę trybików zaprogramowanych przez scenarzyste. Właściwie, to po 20 minutach wiemy, że chodzi o krytykę konsumpcjonizmu, nowobogactwa, wyższej sfery, etc. i że przedstawione jest to w sposób jak najbardziej stereotypowy. Ileż jest scen w tym filmie, które mnie drażnią, które powodują, że aż chcę krzyknąć: STOP!!! Być może, jestem niepoprawnym idealistą, jednak wierzę, że człowiek, nawet ubabrany i zagubiony, w którymś momencie jest w stanie obudzić się i powiedzieć dość!

Muszę jednocześnie przyznać, że Luis Bunuel to genialny reżyser. Nie wiem, jak bardzo bym nie zgadzał się z jego wizją świata i jak bardzo mierziła by mnie jego wizja upadku moralnego człowieka, totalnej wręcz degrengolady, to od strony czystko technicznej jest doprawdy doskonały. I czy mi się podobał scenariusz czy nie, to byłem w ten film zaangażowany od początku do końca. Każda scena tego filmu po prostu tryska perfekcjoniznem!!! Każdy dialog jest interesujący. Nie wiem, jak bardzo bym tupał nogami i złościł się na Bunuela za jego tendencyjność, to i tak jestem zmuszony bić mu brawo.

użytkownik usunięty
Aron_Reason_Alldwing

"Właściwie, to po 20 minutach wiemy, że chodzi o krytykę konsumpcjonizmu, nowobogactwa, wyższej sfery, etc. i że przedstawione jest to w sposób jak najbardziej stereotypowy."

Satyra to niekoniecznie pryncypialna krytyka.
Bunuel pokazuje obie strony medalu, a więc także tytułowy "urok" burżujskiego życia. Muszę przyznać, że mnie to "urzekło" (ale nie urzekło bo raczej zgadzam się z tą krytyką). Życie, które kręci się wokół lunchów, obiadów i drinków nie jest chyba tak do końca pozbawione sensu.

Co do stereotypów - zgadzam się, że krytyka konsumpcji dorobiła się juz chyba własnego gatunku. Jednak nie spotkałem się jeszcze z tak dosłownym i jednocześnie dowcipnym jej ujęciem: bohaterowie przez cały film kompulsywnie i wręcz instyktownie dążą do zaspokojenia swojej fizycznej potrzeby konsumpcji posiłku, co nie jest im dane. Nie jakieś centra handlowe, samochody, kochankowie i nie wiadomo co jeszcze. Żarcie!

A ponadto jest to satyra czyli wcale nie standardowa forma krytyki. Czy np Monty Python krytykuje religię w sposób standardowy? Nie, bo operuje specyficzną konwencją a jest nią humor absurdu. W mniejszym natężeniu mamy to u Bunuela np w scenie gdzie państwo Senechal uciekają przed własnymi gośćmi aby w ogrodzie zaspokoić wzajemne żądze - w swojej bezwzględności zaspokajania zachcianek natychmiast i w pełni są po prostu komiczni. Czy to jest krytyka seksu i zabawy? W końcu nikomu nie dzieje się krzywda, goście po uraczeniu się drinkami odjeżdżają.

Nie rozumiem dlaczego wszyscu ubzdurali sobie, że ten film to jakaś wielka socjalistyczno-socjologiczna krytyka wyższych klas. Zabawnie od tych polityczno - społecznych konrowersji dystansuje sie reżyser: wszystkie wypowiedzi o charakterze politycznym są zagłuszane, tak, że można się ich jedynie domyślać.

"...Nie rozumiem dlaczego wszyscu ubzdurali sobie, że ten film to jakaś wielka socjalistyczno-socjologiczna krytyka wyższych klas..."

Ależ proszę. Bądźmy poważni.

ocenił(a) film na 5
Aron_Reason_Alldwing

W odpowiedzi po latach:

"Muszę jednocześnie przyznać, że Luis Bunuel to genialny reżyser." - zupełnie już nie pamiętam co napisałem o tym filmie, mało też pamiętam jak wyglądał ten film, jednak jedno się od tamtego czasu nie zmieniło - w dalszym ciągu Luis Bunuel jest dla mnie jednym z niezasłużonych "wielkich", który zasłynął z bycia kontrowersyjnym. Jego kino mnie nie interesuje. Jest masa ludzi robiących lepsze rzeczy, a mimo wszystko puszczani są w niepamięć.

"Nie rozumiem dlaczego wszyscu ubzdurali sobie, że ten film to jakaś wielka socjalistyczno-socjologiczna krytyka wyższych klas." - prosta rzecz - bo tak to wygląda. I nieważne co mówi sam reżyser. Jeśli mówi, że jego film był o tym i o tym, a ludzie widzą to inaczej znaczy że nie potrafi przekazać skutecznie swoich myśli.

Z pozdrowieniami już prawie były filmwebowicz.

ocenił(a) film na 5
Harry

p.s. a czy ironia musi wykluczać surrealizm? dwadzieścia osób siedzi na kiblach przy stole i sra? to nie jest surrealizm? to jest może kino science fiction? albo fantasy? czy surrealistyczne musi być tylko kwadratowe koło spadające z dachu?

Harry

pieprzysz harry jak potluczony

ocenił(a) film na 10
Harry

a mi wydaje się, że nikt tutaj nie ma racji, a tej dyskusji najbardziej przydałyby się zapałki

ocenił(a) film na 10
Harry

Ja i Twoja recenzja rozstaliśmy się, gdy przeczytałem, że nie "kultywujesz" tego reżysera.

ocenił(a) film na 5
Marac

Ja rozstałbym się z nią już po pierwszym zdaniu.

Harry

nie pręż się, to tylko internet - życia sobie tym nie poprawisz...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones