Nie posadzal bym Netflixa o nieswiadomosc w tej sprawie. Nie produkowaliby filmu, ktory mialby im umniejszyc.

Przecież im nie umniejsza, tylko portalom społecznym. Ludzie mniej siedzą tam to więcej na netflixie, który sam profiluje użytkowników.

Hmm, no wiec Netflix sam profiluje i manipuluje uyztkownikow i ten film (posrednio) uswiadamia ludzi w tej sprawie. Mozna by wiec pomyslec, ze Netflix strzela sobie w stope. Mi chodzilo o to, ze doskonale o tym wiedza, ale moze jest w tym jakas metoda... No tak, jesli Netflix tym wygra czesc publiki takiego FB to juz jest na plus.

A gdzie samodzielne myslenie? wszyscy zwalaja wine na fb i inne, ale nikt nie mowi o bezmyslnosci uzytkownikow.

Za netflixa płacisz, może śmieszne kwoty, ale płacisz. 
Po obejrzeniu kilku filmów netflix nie podsunie Ci dzieła typu 365 dni - tym lepiej dla nas. 
Brak możliwości komentowania, oceniania - netflix jest bardzo daleko od tego co zostało poruszone w filmie.

Netflixowi nie musi zależeć na tym, żeby profilować Ci reklamy - bo ich nie ma. Płacisz abonament i zależy im tylko na tym, żebyś tę subskrypcję utrzymał. Profilują - ale tylko na podstawie tego co oglądasz, żeby serwis był dla Ciebie atrakcyjny na tyle, żebyś korzystał z niego kolejny miesiąc. I tyle, nie ma tu żadnych haków psychologicznych, sprzedawania danych, braku etyki.

Bo ten film jest również zakamuflowaną manipulacją. Niby pokazuje manipulację mediów społecznościowych ale jednocześnie droga którą sugeruje- cenzura i ograniczanie treści niewygodnych politycznie jest w rzeczywistości tylko przejściem z manipulacją na wyższy poziom.
Zresztą Netflix w swoich produkcjach wielokrotnie dawał już dowody na to, że zakłamywanie treści w imię bardzo szeroko rozumianej poprawności politycznej jest mu nieobce.

Oczywiście. Powiem więcej - oni z fb, applem czy microsoftem i google grają do jednej bramki. Nieco inne metody, inna formuła czy charakter platformy, ale Netflix jak najbardziej manipuluje treściami i dokłada się do deprawacji młodzieży i dewaluacji ogólnie przyjętych wartości - rodziny, związku kobiety z mężczyzną, białej rasy itd. i teraz tak - można by pomyśleć, że podobnym sokumentem wyświadcza lwią przysługę i sobie, i bratnim gigantom. Ze spokojem, oni to mają przetestowane. Czy napiętnowanie alkoholizmu w filmie czy reklamie tak naprawdę przekłada się na zminimalizowanie tej orzypadłości w społeczeństwach? No nie sądzę. Zmierzam do tego, że jeżeli ktoś jest uzależbiony od dajmy na to social mediów, a na to obejrzy film nający niby otworzyć mu oczy, to co-nagle się oduzależni? Zapewniam, że nie.
Mogę podać siebie samego jako przykład. Owszem, jestem świadom wielu rzeczy i blokuję mój mózg na wiele podprogowych czy wręcz nachalnie bezpośrednich ataków reklamowych na moją przestrzeń i tak, wiem na pewno, że nigdy nie zacznę jeść czipsów, nie założę revoluta czy nie zacznę się ubezpieczać w avivie.Wiem wystarczająco dużo by uznawać się za red-pilled. Nie ufam niczemu co widzę, zawsze sprawdzam info w zaufanych kanałach, a i tam pozostawiam otwarty umysł i nieraz szukam dalej, gardzę big tech, big pharmą, uważam Nestle za żywieniowych przestępców, Davosowych globalistów za zwyczajnych hipokrytów, whatsappowy end-to-end encryption za fasadę (może na wyrost, ale nie zaszkodzi) etc. I co? I używam i whatsapp, i fb i nie widzę bym kompletnie miał z tego zrezygnować. To jest uzależnienie od informacji, od 'bycia in touch', od obrazków, od materiałów, które -owszem - wydają się interesujące, ale bez których dałoby się przeżyć; jedno co zrobię na pewno to usunę obecne konto i zastąpię je ograniczonym dla rodziny i najbliższych znajomych, przeniosę część polajkowanych fanpages i vsjo. Ale czy znajdę moc by totalnie to wykasować?

Nie dość, ze kiepskiej jakości to jeszcze doprawione solidną dawką osobliwie pojętej "poprawności politycznej". Prawie w każdym filmie czy serialu spotykamy związki homoseksualne, w dokumentach na temat zywienia dochodzi się do jedynego słusznego wniosku: człowiek powinien żywić się wylącznie roślinami. Urabia się nas na prawo i lewo, pokazujac tylko wycinek prawdy czy rzeczywistości.