Oczywiście oglądając 'Dyktatora' trudno było mi nie porównywać go z 'Boratem'. Zauważyłem taką rzecz. Zaznaczę na początku, że film o kazaskim dziennikarzu bardziej mnie rozbawił. Uważam również, że pomysł obśmiania amerykańskiej ignorancji był bardziej wyszukany niż żarty z poprawności politycznej posuniętej do granic absurdu. Jednak mam wrażenie, że o ile 80 minut to dla 'Borata' zdecydowanie wystarczająco (może nawet za dużo...), o tyle 'Dyktator' mógłby jeszcze trochę potrwać. Ten film po prostu zaczął się rozkręcać dość późno. Poza kilkoma scenami pierwsze 30 minut mnie zawiodło i nie sądziłem, że wystawię tak wysoką ocenę. A tu jednak niespodzianka. Plus za rolę Cohena i zakończenie.