Aż dziw bierze,że taka dobra (w każdym razie napewno bardzo znana) obsada wzięła w nim udział.
haha zgadzam sie w 100% :D właśnie od dłuższego czasu z bratem śmiejemy z tego :D zazwyczaj w tych tak zwanych "okruchach życia" dwie trzecie akcji filmu toczy się w sądzie.
Naprawdę wzruszające.
Hej, ja nie oglądałam filmu ale wyborcza telewizyjna napisała coś o "chusteczkach", "wzruszeniu" i "płaczu". Czy przypadkiem dziecko nie umarło na koniec? Czy coś w tym stylu??? ;)
Rzeczywiście tego typu historie można poczytać w Tinie lub Pani domu w rubryce "z życia wzięte".
Fabuła sztampowa, sceny w sądzie po prostu komiczne i paradoksalnie przebrzmiałe (amerykańskie prawo jest w istocie głupie, ale żeby do tego stopnia...). To co dzieje się na sali sądowej to cyrk, szkoda, że nie padały jeszcze pytania w stylu : "czy ma pani regularną miesiączkę, bo to będzie miało wpływ na dziecko". Cała akcja (jeśli mozna to tak nazwać) mocno przewidywalna. Ktoś napisał na forum, że każdy wrażliwy człowiek wzruszy się tą historią...cóż mnie osobiście wzruszyło wiele dobrych i wartościowych filmów, ale ta miałka papka raczej do nich nie należy. Reżyser myślał, że pokazując jak wrzeszczące dziecko jest wyrywane z rąk do rąk osiągnie swój cel (czyli rozmiękczenie i ściśnięcie serca widza), niestety nie tędy droga. Oglądając "Dwie matki" widz nawet nie ma czego sam interpretować, wszystko tu jest czarne lub białe, złe lub dobre (gorące przytulanie dzieciaczka, to znów wydzieranie go sobie ze szponów). Końcówka filmu zaiste poetycka i "głęboka"...
Zgadzam się, że jest to jeden z filmów, które lecą środowym wieczorem z dopiskiem "wyciskacz łez dla całej rodziny". Do obejrzenia i natychmiastowego zapomnienia...
Dziwiło mnie , że o takie wrzeszczące dziecko chcą walczyć. Nawet biologiczna matka z nim nie wytrzymała, myślę że z powrotem go oddała. A nawet nie wiem co skłoniło białą do adoptowania Murzynka.
qqryqu Musze odniesc sie do Twoich zdan, bo mnie nieco zirytowaly:
otoz dziecko stalo sie rozwrzeszczane dopiero jak mu sie zaczela krzywda dziac, tzn.kiedy oderwano go od jego matki dla niego jedynej matki, jak wiemy, bo biologicznej nie znal, a jak ta miala umiec z nim wytrzymac, kiedy nie bylo jej przy nim od poczatku zycia i ostatnie zdanie: co sklonilo biala kobiete do adoptowania murzynka, to samo co sklania do adoptowania innej rasy czyli dobre serce, chec pomocy, wspolczucie
"To co dzieje się na sali sądowej to cyrk, szkoda, że nie padały jeszcze pytania w stylu : "czy ma pani regularną miesiączkę...[itd]"
Ciesz się, że nie byłeś nigdy w polskim sądzie. Dla przykładu walcząc o dzieci miałem pytanie: "ile pan słodzi herbatę". To tylko przykład, a o tym co się działo mógłbym przepastną książkę napisać - taki "komediodramat".
Może więc mam stosunek osobisty, ale mnie film wzruszył -> 8/10
I raczej w tym polskim sądzie nie toczyła się walka między ludźmi o różnym kolorze skóry....
Tak jest w każdej społeczności. Biologiczna matka wychowywała się w rodzinach zastępczych i ciągle je zmieniano. Mówiła, że wciąż się bała "przenosin" i ukrywała pod krzesłem. Te rodziny zastępcze raczej nie były "białe". To jest problem: 1) dziecko, 2) prawo, a problem koloru skóry nie ma nic do rzeczy [w tym przypadku] - jest pozostałością po niewolnictwie i rezultatem wciąż istniejących uprzedzeń i stereotypów.