PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=146217}

Dotyk Zen

Hsia nu
7,3 944
oceny
7,3 10 1 944
8,4 8
ocen krytyków
Dotyk Zen
powrót do forum filmu Dotyk Zen
grzegorz_cholewa

I moje szersze refleksje zawarte na Azjamanii:

http://azjamania.pl/film.php?Id=204

grzegorz_cholewa

Oczywiście nie zawarte jako główna recenzja ale ten ostatni długi komentarz do filmu znajdujący się pod recenzją.

grzegorz_cholewa

Punkt odniesienia dla innych wuxia

Znakomity film stanowiący inspirację dla paru innych twórców dzieł "sztuk walki". Jest to też jak mi się wydaje chyba coś więcej niż jedynie wschodnia baśń przygodowa przez którą ogląda się losy archetypicznych postaci na tle takiejż intrygi. Ogląda się tu bardzo piękne krajobrazy jakby reżyser chciał stworzyć iluzję rajskiego świata żyjącego sam dla siebie, w produkcjach o epickich rozmiarach to standard ale tutaj gdy przez film przenika wschodnia filozofia poprzez wątek opata Weia a fabuła kończy się tak jakby została urwana w połowie czułem wyraźny kontrast pięknego świata zbrukanego przez ludzką nikczemność oraz wieczne koło ludzkich dążeń i grzechów. Reżyser piętnem największej wygranej naznaczył postać prostego malarza uwikłanego w intrygi wojowników i monarchów przejmując opiekę nad dzieckiem. On będzie żył zgodnie z rytmem natury, uczciwie, jego partnerzy i przeciwnicy nie będą mieli spokoju od dworskich potyczek i walk o wpływy w jakie sami się wplątują. Końcówka symbolizuje odwieczną walkę dobra i zła, ying i yang, pozytywne jak i negatywne strony duszy bohaterów, którzy są spleceni jakąś nicią nie do zerwania.

Żal jedynie, że z około 400 minut jakie film trwał pierwotnie zachowała się połowa z tego i widać wyraźnie cięcia w fabule. Jeśli mam jakieś zastrzeżenia to głównie takie, że się to zdecydowanie za szybko kończy i to nie tylko dlatego, że film taki dobry ale i także to, że sceny momentami jakby przeskakują. Można niekiedy snuć domysły nad nagłymi przeskokami w historii i pojawianiem się u boku głównych bohaterów innych postaci jakby trochę zjawili się znikąd. Jeszcze jedna rzecz jaka mi nieco przeszkadzała to gdy podczas bitwy nocnej mało co widać, kto kogo uderza, trudno się w tym zorientować. Poza tym wszystko gra tip-top.

Mimo, że na pierwsze starcie trzeba czekać godzinę czasu to nie odczułem żadnego przeciągania filmu, Hu z początku konsekwentnie buduje atmosferę tajemniczości wokół niektórych postaci jak choćby Ouyang Nina. Sytuację wokół zbiegów symbolizuje początkowa scena z pajęczą siecią i są jak owe muchy czekające tylko kiedy dorwie ich pająk. W planie szerszym to symbol zepsutego świata w którym wszyscy uwikłali się w wojnę i losy postaci zostały ujęte w nawias w enigmatycznym zakończeniu. Twórca filmu dzieli żywot ludzkiej egzystencji wokół etapów polityki i instytucji religii przenikającej się nawzajem w jakie wikła się każdy, tutaj wchodzi buciorami w spokojne do czasu życie głównej postaci - miejscowego malarza zauroczonego kobietą, także ukrywającą się przed tymi złymi. Reżyser daje do zrozumienia, że polityka to źródło zepsucia, ukojenie duszy dobrym postaciom filmu szukającym wyzwolenia od walk być może da właśnie religia gdzie odnajdzie się wewnętrzny spokój.

Jest to też niewątpliwie jeden z najbardziej kontemplacyjnych filmów jakie nakręcono. Jak wcześniejsze "Dragon Inn" niejako kontemplowało w na pozór rozrywkowej fabule samych wojowników przemierzających świat jakby pozbawionych własnego domu bo domem to była dla nich wieczna tułaczka przed siebie i ciekawość świata to tu bohaterem tak naprawdę jest sama natura, piękna planeta na której jakimś zrządzeniem losu pojawili się ludzie i stanowi kontrast wobec ich poczynań w miejscu, którego stali się mieszkańcami.

grzegorz_cholewa

Świetna analiza a film to rzeczywiście perełka w swojej kategorii - osobiście jedynie Dom latających sztyletów cenię bardziej ale chylę czoła przed twórcami tego dzieła

ocenił(a) film na 7
grzegorz_cholewa

fakt faktem jest że te cięcia o których wspomniałeś mocno psują satysfakcje z seansu... jednak co do tego "punktu odniesienia dla innych wuxia" to nie do końca bym się zgodził. Tzn żeby była jasność, w tych nowszych wuxia jak "Przyczajony tygrys, ukryty smok" czy w "Domie latających sztyletów" widać że reżyser mocno inspirował się "Dotykiem Zen" jednak oglądając ostatnio pewną ilość wuxia z lat 60', 70' i 80' nie znalazłem tam filmu który by był podobny do dzieła King Hu... wspomniana Dragon Inn, One armed Swordsman czy Killer Clans to raczej filmy skupione przede wszystkim na scenach walki, znowu takie Encounters of the Spooky Kind i Miracle Fighters to fantasy przesiąknięte czarnym humorem i różnymi odjechanymi magicznymi akcjami z szamanami itd. Ai Nu to znowu ostra, krwista historia dziewczyny która pragnie zemsty na swoich wysoko postawionych gwałcicielach. Zresztą nawet późniejszy film Hu Legend of the Mountain w ogóle nie przypomina Dotyku Zen...
Jak dla mnie to po prostu film jedyny w swoim rodzaju, Hu postawił tutaj na artyzm, mistycyzm wręcz podczas gdy jego koledzy po fachu tworzyli filmy bardziej komercyjne, rozrywkowe... dopiero po latach, gdy gatunek wrócił na salony zaczęto mocno inspirować się jego produkcjami.

grzegorz_cholewa

To ja chyba będę bardziej krytyczny, możliwe że w latach 70-tych robił większe wrażenie jednak oglądając go dzisiaj to niestety uważam widz może prędzej sobie film odpuścić niestety dość długo czekamy na sceny walk jak sama zauważ z dobrą godzinie się ich praktycznie nie uświadczymy- A gdy się pojawiają uważam rozczarowują, oczywiście to moje spostrzeżenia :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones